W lubelskim oddziale NFZ na razie nie zaoszczędzono ani złotówki. Nie ubyło żadnego pracownika. Wręcz przeciwnie, przybyło 25 nowych. Nikomu nie zmniejszono pensji. Zmieniono tylko szyldy i wizytówki.
Chcieliśmy poznać plan Adama Borowicza, dyrektora Lubelskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ. Nie udało się. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi na pytania dotyczące restrukturyzacji zatrudnienia i oszczędzania. Przypomnijmy, że na konferencji prasowej, która miała miejsce dwa tygodnie temu Borowicz zapowiedział, że cięcia będą. Utrzymywał jednak, że nie wie, jak duże oraz kogo dotkną. Zasłaniał się Aleksandrem Naumanem, prezesem zarządu NFZ w Warszawie mówiąc, że do niego należy decyzja w tej sprawie. Zdradził tylko, że pracownicy, którzy zostaną w funduszu, dostaną do końca maja propozycję pracy i płacy. Inni będą musieli odejść.
Na dziś zatrudnienie w lubelskim oddziale NFZ jest większe niż było w Lubelskiej Regionalnej Kasie Chorych, mającej 207 etatów. Większe, bo doszli pracownicy kasy branżowej (25 etatów), która razem z kasą regionalną utworzyły oddział funduszu. Chociaż Borowicz zapowiedział, że cięcia będą, jego ostatnie posunięcia świadczą o czym innym. Zawnioskował do prezesa Naumana o utrzymanie delegatur lubelskiego oddziału tam, gdzie były oddziały kasy chorych. Czyli w Białej Podlaskiej, Chełmie, Zamościu. I to bez okrawania stanu zatrudnienia, które w sumie wynosi 58,5 etatu. Przypomnijmy, że jeszcze na przełomie roku zakładano likwidację terenowych delegatur (z ewentualnym pozostawieniem w nich po jednym pracowniku obsługującym miejscowych interesantów). Miało to przynieść oszczędności.
Nad oddziałami i delegaturami w terenie rośnie czapa w postaci centrali NFZ w Warszawie. Do jakich rozmiarów urośnie? – Nie wiem. Dopiero konstytuuje się zarząd, rada funduszu, obsadzamy stanowiska – mówi rzecznik NFZ. – Trudno powiedzieć, ilu ostatecznie będziemy mieć pracowników.
Nie rozstrzygniętą kwestią są też zarobki. Czy dyrektor lubelskiego oddziału będzie zarabiał tyle samo, ile zarabiał jako szef kasy chorych? Czyli ok. 8 tys. zł? Renata Furman mówi, że nie wie, ponieważ nie jest jeszcze opracowany regulamin płac w funduszu. Ale wiadomo już, że prezes Nauman będzie brał 14,2 tys. zł. Takie wynagrodzenie ustalił mu premier.