Złorzeczą wszyscy. Kierowcy, którym przechodnie wchodzą pod koła. I piesi, którym zamknięto przejście. Zabrakło chodnika, więc ludzie chodzą po jezdni.
– Zamknęli chodnik, więc co mamy robić? Latać? – piesi twardo bronią swoich racji. I... idą dalej. Kolejna zmiana świateł. Następna kilkunastoosobowa grupa gęsiego zmierza asfaltem w kierunku Lipowej. Z przeciwka nadciąga jeszcze jedna. Mijają się w połowie drogi. Nierzadko ocierając się o stojące na światłach auta.
Zamieszanie trwa już tydzień. Chodnik zamknięto z powodu remontu dolnej części elewacji budynku Sądu Rejonowego przy Krakowskim Przedmieściu.
– Najgorzej jest tuż przed zakrętem – mówi Bogdan, podążający tą trasą kilka razy dziennie. – Nie widać samochodów, które jadą od strony Lipowej. Już kilka razy uciekałem niemal spod kół.
W tym miejscu stoi wprawdzie znak zakazujący przejścia. Ale nikt nie zwraca na to uwagi.
– Nasze patrole często upominają przechodniów. Ale nie wypisujemy mandatów. Może do ludzi w końcu dotrze, że w tym miejscu jest niebezpiecznie – mówi Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej.
Ale w zamian za dobre rady piesi obrzucają strażników stekiem wyzwisk i idą dalej.
– Nie możemy na stałe postawić tam patrolu, ale zwrócimy baczniejszą uwagę na ten rejon – obiecuje komisarz Kamil Kowalik z lubelskiej policji. – I będziemy karać mandatami.
Utrudnienia potrwają jeszcze kilka dni. – Sprężamy się jak możemy – tłumaczy inż. Andrzej Horodecki, kierownik kontraktu. – W przyszłym tygodniu oddamy pieszym chodnik.
Zakończenie remontu gmachu sądu planowane jest na połowę maja przyszłego roku.