Być może już nigdy hejnalista nie zagra hejnału miejskiego z wieży Bramy Krakowskiej, skąd brzmiał on z przerwami od 300 lat. Nie chce się z tym pogodzić Władysław Stefan Grzyb, kanclerz Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Miłośników Hejnałów .
Władysław Stefan Grzyb, kanclerz Stowarzyszenia zarzuca złą wolę dyrekcji Muzeum Lubelskiego. – Stowarzyszenie chce zapłacić za godziny nadliczbowe osobom, które wpuszczałyby trębacza na wieżę Bramy Krakowskiej, ale dyrektor Nasalski nie zgadza się na to – skarży się W. Grzyb
– To Zarząd Miasta postanowił, że hejnał będzie grany z balkonu Ratusza, oni zatrudniają hejnalistę, ja nie mogę zmieniać ich decyzji – ripostuje Zygmunt Nasalski, dyrektor Muzeum Lubelskiego. – Ochrona tego obiektu jest bardziej restrykcyjna niż banku. Nie można wpuszczać nikogo pod nieobecność pracowników, bo byłoby to sprzeczne z naszym planem ochrony.
Stanowisko dyrekcji muzeum rozumie prezydent miasta Andrzej Pruszkowski. – Muzeum nie ma możliwości udostępniania Bramy stale, a hejnał musi być grany codziennie z tego samego miejsca. Stworzyliśmy więc takie warunki w Ratuszu – mówi A. Pruszkowski. – Rozmawialiśmy z panem Grzybem i zgodził się z naszymi argumentami, nie rozumiem więc dlaczego teraz zmienił zdanie.
Sprawa powróciła tuż przed IX Ogólnopolskim Przeglądem Hejnałów Miejskich, który odbędzie się w Lublinie 15 sierpnia.
– Wystosowaliśmy pismo do dyrektora Nasalskiego z prośbą by choć w dniu przeglądu rota i hejnał miejski mogły być odegrane z wieży Bramy Krakowskiej, ale nie dostaliśmy jeszcze odpowiedzi – mówi W. Grzyb.
Mieszkańcy miasta i turyści nie przywiązują większej wagi do tego skąd grany jest hejnał. – Dla mnie to bez różnicy, Ratusz jest zresztą w sąsiedztwie Bramy. Najważniejsze, że słychać go codziennie w południe i możemy się nim pochwalić – mówią mieszkańcy Lublina.