15-letni Przemek, którego ugryzł grzechotnik, wyjdzie dziś ze szpitala. – Jego stan zdrowia zaczął się poprawiać od niedzieli. Wyniki badań krwi, które robimy pacjentowi co 12 godzin, są już dobre – powiedziała nam wczoraj dr Hanna Lewandowska-Stanek, ordynator toksykologii szpitala im. Jana Bożego w Lublinie.
Lubelscy lekarze mają niewielkie doświadczenie w ratowaniu pacjentów pokąsanych przez jadowite węże, dlatego z całą pewnością nie potrafią odpowiedzieć, czy w przyszłości nie pojawią się jakieś powikłania
po ugryzieniu. – Piśmiennictwo medyczne podaje, że wyzdrowienie jest trwałe – dodaje dr Lewandowska-Stanek. – Na razie jednak chłopak musi się oszczędzać. To tak, jakby przeszedł ciężką chorobę.
Prawie dwa tygodnie temu Przemka ukąsiła trwożnica stejniegeri, grzechotnik potocznie zwany bananówką. Chłopiec włożył rękę do domowego terrarium urządzonego w kamienicy w Lublinie. Początkowo jego stan był bardzo zły. Pacjentowi przetaczano białko ludzkie zagęszczające krew, ponieważ jad węża ma właściwości rozrzedzające. Stan zagrożenia życia utrzymywał się przez kilka dni.
Ponieważ handel i trzymanie w domu jadowitych zwierząt są zabronione, sprawą grzechotnika zajęła się prokuratura.