Ciężko pobity 17-latek z Wilkowa w powiecie hrubieszowskim do wczoraj nie odzyskał przytomności. W niedzielę nad ranem chłopak został skatowany przez 18-latka z tej samej gminy. Pobiciu przyglądało się kilku kolegów napastnika.
Wczoraj od rana do szpitala przychodzili też szkolni koledzy pobitego. – A ja patrzę, jak moje dziecko leży, ani się nie ruszy, ani nie odezwie i nic nie mogę zrobić – dodała kobieta.
Od niedzieli chłopak nie odzyskał przytomności. – Stwierdziliśmy u niego stłuczenie mózgu. Jest w stanie śpiączki. Jego stan jest poważny, ale stabilny – stwierdził Stanisław Dyndor, ordynator chirurgii szpitala w Hrubieszowie.
W sobotę chłopak wybrał się na dyskotekę do pobliskich Podhorzec. Do domu wracał pieszo. Był już w rodzinnym Wilkowie, kiedy zatrzymał się przy nim samochód. Ze środka wyskoczył 18-letni mężczyzna. Zaczął pięściami i kopniakami okładać chłopaka po głowie. Kiedy skończył, spokojnie wsiadł do samochodu i odjechał. W aucie było jeszcze pięciu młodych ludzi. Wszyscy wcześniej bawili się w tej samej dyskotece. Kiedy bandyta bił chłopaka, nikt z nich nie zareagował. Nieprzytomnego zostawili na poboczu.
Nad ranem 17-latka odnalazła siostra. Sprowadziła ojca, który zabrał syna do domu. Rodzice nie wezwali od razu pomocy. Nie przypuszczali, że obrażenia są aż tak poważne. Dopiero kiedy po kilku godzinach chłopak nadal nie odzyskiwał przytomności, rodzina zadzwoniła po pogotowie.
Zaalarmowana przez lekarzy policja już w niedzielę trafiła na ślad bandyty. – Namierzyliśmy świadków i zatrzymaliśmy wskazanego przez nich sprawcę – relacjonuje Justyna Popek, rzecznik hrubieszowskiej policji. – Musimy teraz ustalić, czy rzeczywiście w pobiciu uczestniczył tylko ten mężczyzna. Zeznania są w kilku kwestiach rozbieżne. Przesłuchamy kolejnych świadków.
Dziś ma być gotowa opinia biegłego lekarza, który dokładnie oceni obrażenia ofiary. Na tej podstawie zatrzymanemu będzie można postawić zarzuty i dopiero wtedy go przesłuchać. – Bo po przedstawieniu mu zarzutów będzie miał prawo odmówić złożenia wyjaśnień – tłumaczy Popek. – Wszczęliśmy natomiast postępowanie w kierunku spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Grozi za to kara od roku do 10 lat więzienia.