W czasie deszczu i odwilży ulica Główna na lubelskim Sławinku zamienia się w ogromne bajoro. O brak odwodnienia zapytaliśmy urzędników.
Najgorzej jest podczas deszczu lub w czasie wiosennych roztopów. Wtedy Główna "płynie”, a mieszkańcy brną w wodzie po kolana. Walka z miastem o budowę odwodnienia ciągnie się latami. Jak dotąd bez skutku.
- Nikt nie chce nam pomóc - rozkłada ręce pani Alicja, jedna z mieszkanek. - Ludzie ciągle łamią ręce, są ochlapywani przez przejeżdżające samochody, kierowcy też często wpadają w poślizgi. Tak nie można żyć!
Zapytaliśmy Urząd Miasta o sytuację mieszkańców ulicy Głównej. Odpowiedź dostaliśmy po dwóch tygodniach. Wydział Gospodarki Komunalnej przyznaje, że problem zna już od ośmiu lat.
- W wyniku zabudowy jednej z działek zablokowany został odpływ wód opadowych. Spowodowało to czasowe zaleganie wód - wyjaśnia Andrzej Bałaban, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej. - Sprawa była rozpatrywana przez nadzór budowlany i Wydział Architektury i Administracji Budowlanej. Ustalono, że jedynym rozwiązaniem jest budowa kanalizacji deszczowej w tym rejonie.
W 2003 r. Wydział Strategii i Rozwoju opracował już projekt takiej kanalizacji. - Jednak właściciele gruntów nie zgodzili się na jakiekolwiek roboty i do dziś nie mamy pozwolenia na budowę - twierdzi dyr. Bałaban. Dodaje, że jest to jedyny sposób na odprowadzenie wód opadowych z jezdni.
Argumenty urzędników zbulwersowały mieszkańców. - To nieprawda, że nie zgodziliśmy się na wybudowanie kanalizacji na naszych działkach - mówi pan Piotr. - My byliśmy "za”, ale miasto nie miało pieniędzy na wykup ziem i sprawa upadła. Niech urzędnicy przyjdą teraz do nas i zobaczą, jak my tu żyjemy - denerwuje się pan Piotr.
Ale według Ratusza problemu już nie ma. Sprawę rozwiązała ...sprzyjająca pogoda. "Zaobserwowana w dniu 25 stycznia kałuża w ciągu kilku dni spłynęła z jezdni i do dnia dzisiejszego nie stwierdzono, aby pojawiła się ponownie” - czytamy w piśmie od dyr. Bałabana.