Marian Kowalski, kandydat Ruchu Narodowego w wyborach prezydenckich zasiadł w ławie oskarżonych. Szef ochrony lubelskiego klubu Graffiti odpowiada za pobicie jednego z gości lokalu. Piątkowa rozprawa odbyła się za zamkniętymi drzwiami.
Jawność procesu została wyłączona na czas zeznań pokrzywdzonych. Sprawa dotyczy awantury, do której doszło w lutym ubiegłego roku. Pan Andrzej wraz z żoną odwiedził wówczas klub Graffiti. Kiedy opuszczał lokal, miał zostać zaatakowany przez Mariana Kowalskiego. Po krótkiej przepychance ochroniarz miał uderzyć mężczyznę w otwartą dłonią w twarz. Ten stoczył się ze schodów, co doprowadziło do złamania nosa z przemieszczeniem.
Marian Kowalski potwierdził, że doszło do sprzeczki. Zaprzeczył jednak, by bił gościa klubu. Tłumaczył, że wyprowadził go tylko na zewnątrz, bo ten miał zatarg z innymi klientami. Policjanci zabezpieczyli nagrania z kamer monitoringu, ale nie zarejestrowały one samej awantury. Dowodem w sprawie jest za to nagranie rozmowy z pogotowiem. Poszkodowany mężczyzna wzywał karetkę zaraz po bijatyce. Jego wersję potwierdza również małżonka oraz obdukcja lekarska. Mężczyzna, oprócz złamanego nosa miał podbite oko i liczne potłuczenia na rękach i nogach. Prawie dwa tygodnie spędził w kołnierzu ortopedycznym.
Podczas ostatnich wyborów samorządowych Marian Kowalski kandydował z ramienia narodowców. Walczył o fotel prezydenta Lublina. Dostał niewiele ponad 3 proc. głosów. Starał się również o mandat radnego sejmiku. Bez powodzenia. Podobnym wynikiem zakończył się również jego bój o mandat europosła.