W podlubelskim Marysinie przedszkole zastępuje program „Tam, gdzie nie ma przedszkoli”.
Program zainicjowali Polska Fundacja Dzieci i Młodzieży oraz holenderska Fundacja Bernard van Leer.
Same robią zabawki
– Na wsi jest mało dzieci, więc maluchy nie mają towarzystwa do zabawy – mówi Marzena Gontarz, mama Jacka, która wraz Anną Stachurą pełniła tego dnia dyżur przy przedszkolakach. Obydwie podkreślają, że wszyscy rodzice bardzo angażują się w pomoc. Zrobili dzieciom piaskownicę i ogródek, dbają o boiska.
Rodzice przy okazji czytają
Teresa Kot, wicewójt gminy Jastków podkreśla jeszcze jeden efekt programu: przybyło czytelników gminnej bibliotece, która udostępnia swoje pomieszczenia grupie! Rodzice przyprowadzający tam dzieci, zaczęli również wypożyczać książki.
13 procent
W najmniej korzystnej sytuacji są maluchy w województwie lubelskim. W miastach około jedna trzecia kilkulatków korzysta z opieki przedszkolnej, na wsi zaś jedynie 13 proc. Są jednak gminy gdzie nie ma żadnego przedszkola.
Fundacja pomoże
Koszt programu nie jest wielki, ale jedynie osiem gmin w kraju uczestniczy w programie. Jedyna na Lubelszczyźnie gmina Jastków przeznaczyła 10 tys. zł na przystosowanie pomieszczeń w instytucjach kulturalno-oświatowych w Marysinie, Jastkowie, Ożarowie i Dąbrowicy na zajęcia przedszkolne. Spotkanie są trzy razy w tygodniu po trzy godziny. Rodzice płacą 20 zł miesięcznie na zakup materiałów papierniczych, kredek, farb itp.
Koszt niewielki, a Marysia i inne maluchy, kiedy pójdą już do szkoły, nie będą popłakiwać w kącie, lecz od razu wejdą w klasowe życie. I jest to z pewnością rozwiązanie tańsze niż rozważany przez rząd projekt obniżenia wieku rozpoczęcia nauki w szkole podstawowej.