Mieszkańcy Kaskadowej 7 zabezpieczyli wejście na dach swojego bloku. Pilnują też, by na ulicy nie pojawił się nowy inwestor.
- Takie promieniowanie jest bardzo szkodliwe dla ludzi - twierdzi Kazimierz Kajak, współzałożyciel Komitetu Protestacyjnego z Kaskadowej. - Wiem, o czym mówię, bo przez wiele lat pracowałem nad systemami radiolokacji - dodaje.
W styczniu zgłoszenie Ery wpłynęło do lubelskiego Ratusza. Teraz - zgodnie z prawem - Era może w każdej chwili wjechać na Kaskadową i rozpocząć pracę.
Mieszkańcy dowiedzieli się o wszystkim tydzień temu - przypadkiem.
- Na razie zabezpieczyliśmy wejście na dach, cały czas czuwamy też przy oknach. Gdyby pojawił się inwestor, wyjdziemy na ulicę - dodaje Kazimierz Kajak.
Lokatorów z Kaskadowej 7 popierają członkowie sąsiednich wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych.
- To jedna z najczystszych i bardziej zielonych części Lublina. Nie chcemy tu masztu! - mówi pani Anna z osiedla Botanik.
Kobieta bez wahania podpisała się pod petycjami przygotowanymi przez Komitet Protestacyjny. Pierwsza to projekt uchwały skierowany do Rady Miasta. Mówi o ochronie osiedli mieszkaniowych przed inwestycjami, które mogą zagrażać zdrowiu ludzi - chodzi głównie o obiekty radiotelekomunikacyjne. - To wspólna inicjatywa obywatelska: nasza i osiedla Poręba - tłumaczy Kajak.
Druga petycja z kolei zostanie skierowana do Komisji "Przyjazne Państwo”.
- Liczymy na pomoc posła Palikota. Społeczeństwo powinno mieć swój udział w przygotowaniu inwestycji, szczególnie tych budzących kontrowersje. Dziś zwykli ludzie nie mają nic do gadania - tłumaczy pan Krzysztof, mieszkaniec sąsiadującej z Kaskadową ulicy Pergolowej.
Wiele osób podpisało się też pod dokumentem popierającym Zbigniewa Gelzoka, członka organizacji "Prawo do Życia”. Mężczyzna od lat próbuje dowieść szkodliwości urządzeń radiotelekomunikacyjnych dla ludzkiego zdrowia.
Czy te starania przyniosą skutek? W najbliższy piątek przedstawiciele mieszkańców ul. Kaskadowej będą rozmawiać z prezydentem Lublina.
Do tematu wrócimy.
Monika Fajge-Sołtan