Senator Teresa Liszcz z Senatu 2001, Mieczysław Szczygieł z AWS dopiero pod koniec ub. tygodnia, pod naciskiem lubelskiej Straży Miejskiej, usuwali z lubelskich ulic plakaty wyborcze. Kandydaci mieli obowiązek usunąć je w ciągu 30 dni od wyborów parlamentarnych. Najwyraźniej złamali prawo, strażnicy miejscy nie ukarali ich jednak mandatami.
Dyżurny Straży Miejskiej oddziału Północ (w tym rejonie znaleziono plakaty) potwierdził przyjęcie zgłoszenia:
- Dzwonił do nas jeden z mieszkańców. Podjęliśmy postępowanie w tej sprawie.
O odkrytych plakatach poinformowaliśmy także ich właścicieli.
- Aż sprawdzę. Może ktoś wam zrobił niewybredny kawał? - zastanawiał się poseł R. Luśnia. - Moje plakaty usunęliśmy 2 tygodnie po wyborach. Jeżeli jakieś pozostały, to tylko przez niedopatrzenie. Natychmiast tam pojadę. Jeżeli wiszą, usunę je osobiście.
Senator T. Liszcz oświadczyła krótko:
- To wyraźna złośliwość. Zamiast zawiadomić mnie osobiście, ktoś robi z tego sprawę, dzwoniąc do prasy i Straży Miejskiej.
Następnego dnia... plakaty nadal wisiały.
Ponownie zadzwoniliśmy więc do oddziału Północ lubelskiej Straży Miejskiej. Okazało się, że z plakatami są problemy.
- Materiały powinien usunąć ich właściciel. Dysponujemy spisem adresów lokali wyborczych, niestety po wyborach wiele z nich jest już nieaktualnych, dlatego procedura trochę się przedłużyła.
Oddział Północ potwierdził nasze informacje o plakatach senator Liszcz i byłego posła Szczygła. Odnaleziono także nieusunięty plakat Wiesława Tkaczyka. Plakatów posła Luśni nie było. Jak się dowiedzieliśmy, on sam również ich nie znalazł. Po interwencji strażników materiały wyborcze pozostałych kandydatów zostały zdjęte.
Po upływie 30 dni od terminu wyborów parlamentarnych komendant lubelskiej Straży Miejskiej Ireneusz Hajczuk wydał polecenie ukarania zapominalskich kandydatów. Nie zapowiadał jednak wielkiego polowania na spóźnialskich.
- Miasto podczas kampanii rzeczywiście było zaśmiecone, jednak zaraz po wyborach większość komitetów wyborczych usunęła swoje materiały.