Koniec z paleniem papierosów w pracy, klubie czy na przystanku. Rząd chce zaostrzyć zakaz palenia. Drakońskie ograniczenia popiera większość posłów. Możliwe, że od nowego roku legalnie zapalimy tylko we własnym domu.
- Sam rzuciłem ten nałóg, a teraz nie mogę patrzeć, jak moje 18-letnie dziecko popala. W styczniu wprowadziliśmy w naszej restauracji zakaz palenia. Wśród klientów jest więcej radości, niż narzekań. Znam osoby, które zaczęły nas odwiedzać właśnie przez obowiązujący zakaz. Oczywiście, zdarzają się prości ludzie, dla których to zamach na ich wolność. Sami nie zwracają przy tym uwagi na innych, którzy musieliby jeść w kłębach dymu.
Restrykcje dotkną nie tylko palaczy, ale i handlowców. Sprzedawcy nie będą mogli eksponować papierosów w widocznym miejscu. Nowe przepisy mają wejść w życie z początkiem nowego roku.
Za i przeciw
Jestem absolutnie za. Rzuciłem palenie w 1985 roku i to był jeden z moich największych życiowych sukcesów. Polecam wszystkim. Już lepiej pić wódkę, niż palić papierosy. To jest przynajmniej zdrowsze. Podobne zakazy obowiązują w wielu krajach. Chciałbym, abyśmy chociaż w tych drobnych sprawach byli podobni do cywilizowanego świata. W kinach czy urzędach powinien obowiązywać całkowity zakaz palenia. Co do klubów, to sprawa jest dyskusyjna.
Jan Kondrak
Jestem przeciwny takim zakazom. W przypadku palenia powinna obowiązywać "segregacja rasowa”. Trzeba uszanować palaczy. Poza tym widzę tu pewną hipokryzję. Państwo z jednej strony sprzedaje nam tę używkę i sporo na tym zarabia. Z drugiej próbuje ograniczać palenie pod pretekstem troski o nasze zdrowie. Kwestie palenia w miejscach publicznych powinny regulować obyczaje i zwykła kultura osobista.