Rozmowa z Bartoszem Sierpniowskim, koordynatorem Komitetu Obrony Demokracji w województwie lubelskim.
• Jak pan przyjął ubiegłotygodniowe doniesienia o fakturach, jakie Komitetowi Społecznemu KOD wystawiała firma Mateusza Kijowskiego i jego żony? Był pan zaskoczony?
– O tym, że są takie faktury, dowiedziałem się po tym, jak dowiedział się o nich zarząd. Zostałem poinformowany, że jest problem i trwają rozmowy na ten temat. Zaskoczeniem była wysokość kwot, na jakie opiewały faktury (łącznie ponad 91 tys. zł – przyp. aut.). Jeśli za usługi informatyczne płacono 15 tys. zł miesięcznie, to zastanawiam się, jaki był zakres tych usług. Sam jestem informatykiem, prowadzę firmę i wiem, ile co kosztuje. Z niecierpliwością czekam na raport Mateusza dotyczący tych działań.
• Czy kwoty za te usługi mogły być zawyżone?
– Według mnie tak. Pracowałem w grupie, która zajmowała się m.in. doradztwem w zakresie informatyki. Te stawki nie odpowiadają cenom rynkowym. Sam koszt hostingu miesięcznie nie przekracza 1 tys. zł. A tu mamy kwotę 15 tysięcy. Owszem, były świadczone także inne usługi, jak ochrona przed atakami hakerskimi. Ale kwoty z tych faktur nie przystają do realiów, ani do mojej wiedzy na temat tego, kto w komitecie czym się zajmował.
• Mateusz Kijowski zaproponował, by do czasu zjazdu krajowego KOD-u Zarząd Główny przekazał kierowanie działaniami komitetu Radzie Regionów, do której należy pan jako jeden z 16 koordynatorów regionalnych. To dobry pomysł?
– Większość lubelskich działaczy KOD-u uważa, że zawieszony powinien zostać cały zarząd. Moim zdaniem na razie takie konsekwencje powinny ponieść dwie osoby, których dotyczą wątpliwości, czyli Mateusz i skarbnik Piotr Chabora, który te faktury realizował. Pozostali powinni zostać, głównie ze względów technicznych, chociażby po to, żebyśmy mieli dostęp do kont bankowych. A Rada Regionów może prowadzić merytoryczne działania. Może być ciężej, bo podejmowanie decyzji przez 16 osób będzie zajmować więcej czasu. Ale będziemy mogli pokazać, że KOD to nie tylko Mateusz Kijowski, ale przede wszystkim ludzie. Udowodnilibyśmy też, że potrafimy działać i podejmować demokratyczne decyzje.
• Niedługo odbędą się wybory władz komitetu. Czy Mateusz Kijowski powinien zostać jego przewodniczącym?
– Nie widzę go w tej roli. Może zostać członkiem zarządu, za to co zrobił dla KOD-u i za to, że wciąż ma grono zwolenników. Ale przewodniczącym powinien być ktoś kryształowy, do kogo działań nie ma żadnych wątpliwości.
• Czy pan wystawiał jakieś faktury Komitetowi Społecznemu KOD?
– Jedną, ale nie za usługi informatyczne. Na początku ubiegłego roku, gdy zamawialiśmy namioty dla całej Polski, do mnie przyszły cztery sztuki, które przesłałem bodajże do Olsztyna i Poznania. Moja firma refakturowała usługi kurierskie, tak było taniej. To było 150 zł netto, mam kopie dokumentów.
• A czy lubelski KOD korzystał z usług informatycznych?
– Gdyby tak było, to nasza strona internetowa po ubiegłorocznych atakach działałaby jak należy. Z pieniędzy ze zbiórek publicznych kupowaliśmy to, co było nam potrzebne do organizowania manifestacji. To m.in. dwie drukarki, przenośny system nagłośnienia, agregat prądotwórczy, megafon, kamizelki odblaskowe, banery, namiot, krzesła, stolik i sześć krótkofalówek. Podobnie wyglądało to we wszystkich regionach. Niektórzy kupowali komputery, ale my korzystamy z urządzenia, które przekazał nam jeden z działaczy. Przy wydatkach konsultujemy każdą, najmniejszą rzecz.