W jedenastu przychodniach i gabinetach szukał pomocy chłopak, któremu w czwartek podczas koszenia trawy coś wpadło do oka. – Bardzo mnie bolało a żaden z puławskich lekarzy mnie nie przyjął – skarży się Tomasz Bartuzi. Opatrzyli go dopiero wczoraj w Lublinie.
Ból narastał, oko zaczęło bardzo łzawić, stawało się coraz bardziej czerwone. – W Puławach odwiedziliśmy 11 placówek zdrowia, od szpitala po kliniki i prywatne przychodnie. Żaden z lekarzy nie zechciał nas przyjąć. Tłumaczyli się brakiem czasu. Okazało się też, że po południu żaden z puławskich okulistów nie pracuje – opowiada pan Tadeusz.
– Byłem zupełnie bezradny i wściekły. Przestałem już widzieć na lewe oko, a nikt nie chciał mi pomóc – mówi Tomek.
Pomoc uzyskał dopiero wczoraj w Klinice Okulistycznej przy ul. Chmielnej w Lublinie. – Pacjent trafił do nas z zaprószonym okiem, które trzeba było wypłukać i dokładnie obejrzeć powieki. Konieczny będzie antybiotyk, krople i kontrola lekarska. W tego typu przypadkach często dochodzi do zapalenia. A zaniedbanie może prowadzić do poważnych powikłań. W konsekwencji możliwa jest nawet utrata wzroku – mówi doktor Sebastian Nowak lubelskiej kliniki przy ul. Chmielnej.
Trafiają tam setki pacjentów z całego województwa. – Nie wszystkie przychodnie okulistyczne w regionie są w stanie przyjąć pacjentów, którzy ulegli wypadkom. Wielu z nich trafia więc do nas – dodaje Nowak.
Sprawą zainteresowaliśmy lubelski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia.
– Oddział okulistyki w puławskim szpitalu cieszy się bardzo dobrą opinią. Ale sytuacja, w której pacjent nie otrzymuje pomocy jest nie do pomyślenia. Być może przyczynił się do tego okres urlopowy? W takich przypadkach, jak ten, pacjenci powinni sami interweniować u rzecznika praw pacjenta – usłyszeliśmy od pracowników lubelskiego NFZ.
Tadeusz Bartuzi nie będzie jednak interweniował u rzecznika. – Myślę, że odeślą mnie z kwitkiem. Szkoda mi nerwów, które straciliśmy już szukając pomocy dla syna. Wiem już przynajmniej, że po południu w Puławach nie można zachorować – kwituje.
Adam Sandauer, założyciel Stowarzyszenia Pacjentów Primus Non Nocere dodaje: – Najlepszym rozwiązaniem byłaby restrukturyzacja NFZ i Ministerstwa Zdrowia. Lekarz zawsze ma obowiązek udzielić pomocy pacjentom.