Prace były już w toku, a część z nich nawet się zakończyła, gdy Urząd Miasta dopiero „wybierał” ich wykonawcę i podpisywał z nim umowę. Wykryła to zewnętrzna kontrola, w efekcie miasto straciło 653 tys. zł dotacji. Opozycja pyta: Czy konsekwencje błędu poniesie ktoś z urzędników czy tylko podatnicy?
Nieprawidłowości przy przebudowie pl. Litewskiego zostały wykryte przez inspektorów Urzędu Marszałkowskiego, który sprawdzali, czy miasto dobrze wydawało unijne dofinansowanie do tej przebudowy. Kontrolerzy badający dokumenty zwrócili uwagę na „roboty dodatkowe” zlecone przez Urząd Miasta firmie Budimex, która była generalnym wykonawcą przebudowy.
Okazało się, że „roboty dodatkowe” zaczęły się zanim Urząd Miasta oficjalnie przeprowadził wymagane prawem postępowanie w sprawie wyboru ich wykonawcy. – Część robót stanowiących przedmiot postępowania została wykonana przed przeprowadzeniem postępowania – przekazuje nam Remigiusz Małecki, rzecznik marszałka województwa. – Stanowiło to udzielenie zamówień bez zastosowania przepisów ustawy Prawo zamówień publicznych.
Szczegółowe ustalenia kontrolerów są dość obszerne. Z ich lektury dowiadujemy się m.in., że rozbieżności czasowe dotyczyły m.in. rozbiórki fundamentów cerkwi odkrytych w rejonie fontanny. Ponadto prace przy tzw. oknie czasu, czyli komorze wystawowej wbudowanej w bruk koło hotelu Europa, rozpoczęły się już we wrześniu 2016 r., a w połowie października wykonawca zgłosił do odbioru gotowy strop komory, podczas gdy aneks do umowy został zawarty dopiero na początku listopada.
– Na dzień wszczęcia postępowania, tj. 7 listopada 2016 r., część robót była już wykonana w całości, a część została rozpoczęta – stwierdza Urząd Marszałkowski. Łączna wartość „robót dodatkowych”, które zaczęły się jeszcze przed oficjalnym zleceniem, to ponad 2,9 mln zł. Ze względu na nieprawidłowości Urząd Marszałkowski zażądał od Urzędu Miasta zwrotu części dotacji. Wraz z odsetkami była to kwota niemal 653 tys. zł. – Kwota została zwrócona.
Informacja o takim zwrocie znalazła się w prezydenckim rozliczeniu z kasy miasta za rok 2019, które trafiło już do Rady Miasta. Z szeregów opozycji już padają pytania o to, kto konkretnie odpowiada za to, że Urząd Miasta działał tutaj na skróty. – Czy osoby winne dopuszczenia się istotnych nieprawidłowości poniosły konsekwencje swoich czynów? – dopytuje w oficjalnym piśmie do prezydenta radny Piotr Breś (PiS).
– Taka sytuacja w przyszłości nie może się powtórzyć – stwierdza Joanna Stryczewska z biura prasowego w lubelskim Ratuszu, choć podkreśla, że nie zawsze można przewidzieć wszystko, co trzeba będzie zrobić na placu budowy.
– Należy pamiętać, że prace były prowadzone na specyficznym, zabytkowym obszarze, gdzie na etapie pierwotnej umowy trudno było przewidzieć wszystkie potencjalne sytuacje wymagające zamówienia prac dodatkowych. Dotyczy to szczególnie prac poniżej poziomu gruntu i związanych z odkryciami archeologicznymi – tłumaczy Stryczewska. – Nieprzewidziane sytuacje bardzo często wymagały natychmiastowych decyzji i działań, które zawsze podyktowane były troską o realizowany projekt. Niemniej jednak, od urzędników w sposób szczególny wymaga się przestrzegania wszelkich procedur, dlatego z pracownikami Wydziału Inwestycji i Remontów odpowiadającymi za przebudowę zostały przeprowadzone rozmowy dyscyplinujące.