Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski obiecał nam, że wyjawi informacje o agentach w sutannach, także z Lubelszczyzny. Byliśmy umówieni wczoraj na spotkanie. Ale wcześniej krakowska kuria metropolitarna zamknęła mu usta.
O komunikacie kurii zrobiło się głośno we wtorek wieczorem. - Ponieważ dotychczasowe wypowiedzi księdza w mediach wywoływały zgorszenie wiernych, wpływały niszcząco na wspólnotę Kościoła i wypaczały obraz kapłana katolickiego, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski otrzymał polecenie powstrzymania się od wszelkich publicznych wypowiedzi, zwłaszcza w środkach społecznego przekazu, na temat kontaktów i współpracy niektórych duchownych z Służbą Bezpieczeństwa PRL - stwierdził w komunikacie ks. Piotr Majer, kanclerz kurii.
Jednym z argumentów zamknięcia ust duchownemu było to, że jego postępowanie przypomina działalność inkwizytora, niemiłosiernego i bezwzględnego oskarżyciela.
Choć po tym zakazie ksiądz przestał rozmawiać z mediami, nam udało się z nim skontaktować. - Jestem zaszokowany - mówił we wtorek w nocy. - Prędzej spodziewałbym się, że dach się zawali w moim domu, niż to że kuria wyda taką decyzję.
• Czy jej powodem może być książka, którą złożył ksiądz w wydawnictwie? To w niej zostają ujawnione nazwiska duchownych, którzy współpracowali z SB?
- Podejrzewam, że może to mieć związek.
• Podporządkuje się ksiądz decyzji kurii?
- Na razie nie będę się wypowiadał. Ale prędzej czy później będziemy mogli porozmawiać.
Jak ustaliliśmy, w maszynopisie książki, którą ks. Isakowicz-Zaleski złożył w poniedziałek w Wydawnictwie "Znak”, pojawiają się także wątki z Lubelszczyzny. Figuruje w niej kilku duchownych, którzy współpracowali lub kontaktowali się z SB. - Są to osoby, które żyją i nadal pełnią posługę kapłańską - mówi nasz informator.
Arleta Kubicka