Wczoraj w Narodowym Funduszu Zdrowia w Lublinie rozpoczęło się wręczanie wypowiedzeń z pracy. Do ilu osób trafią, według jakiego klucza prowadzone są redukcje? Adam Borowicz, pełniący obowiązki dyrektor lubelskiego oddziału NFZ, postawił szlaban na informacje.
Sami pracownicy wyliczyli, że wypowiedzenia otrzymało kilkunastu z nich. – Ale krążą wieści, że docelowo ma być zwolnionych albo 38, albo 47. A w tym podobno 15 osób z byłej kasy branżowej – mówi anonimowo jeden z pracowników.
Wśród zwolnionych będą różne osoby: pracownicy fizyczni, analitycy, byli oraz obecni dyrektorzy poszczególnych departamentów.
Pracownicy próbowali dochodzić klucza zwolnień. Niektórzy stwierdzali, że dyr. Borowicz zwalnia tych, którzy byli związani z Krystyną Radecką, byłą dyrektor Lubelskiej Regionalnej Kasy Chorych. Inni podawali inne przyczyny. – Nie jest ważne, czy się dobrze pracowało. Ważne jest, by ktoś za kimś stał. Dwa miesiące temu dyrektor zatrudnił syna dyrektora TVP oddziału w Lublinie do czyszczenia zapisanych dyskietek.
I – przynajmniej na razie – nie zwalnia go. Za to wręczył wypowiedzenia osobom, które znają na wylot problematykę zdrowotną i harują od świtu do nocy.
Nie wiadomo też, czy zostanie sam A. Borowicz. Wczoraj Renata Furman, rzecznik prasowy NFZ w Warszawie, przekazała nam, że nominacji na stanowisko jeszcze nie dostał. Natomiast w najbliższych dniach propozycje pracy i płacy powinni dostać ci pracownicy NFZ w Lublinie, którzy nie dostali wypowiedzeń. Wczoraj nie udało nam się porozmawiać z dyr. Borowiczem.