Dwa samochody z najbardziej potrzebnymi rzeczami przysłał do Kazimierza Aleksander Kwaśniewski. Zarezerwował pokoje dla funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. A tabuny turystów ciągną na zamkową basztę, skąd jak na dłoni widać prezydencką posiadłość.
Willa Kwaśniewskich stała się atrakcją większą od słynnych kazimierskich kogutów. Turyści wędrują na ulicę Zamkową, by wdrapać się na zamkową basztę. Z jej tarasu najlepiej widać posiadłość Kwaśniewskich: rozłożysty dom skryty pod gontowym dachem, świeżo umyte okna i ogród ze starannie wypielęgnowaną zielenią.
Baszta w przypadku Kwaśniewskiego miała jeszcze inne zastosowanie. To tu stali snajperzy z Biura Ochrony Rządu, gdy jeszcze jako prezydent spotkał się z Leonidem Kuczmą, ówczesnym prezydentem Ukrainy, w położonym niedaleko ośrodku wypoczynkowym jednego z banków.
Na baszcie zrodził się też projekt obecnego domu Kwaśniewskiego. - Z góry pokazywałem ludziom, gdzie mają postawić tyczki. Wytyczyłem miejsce willi i tak zaprojektowałem dach, żeby najbardziej ochronić mieszkańców przed ciekawskimi turystami, którzy wyjdą na basztę - zdaniem architekta Tadeusza Michalaka, udało się.
Mieszkańcy Kazimierza wiążą duże nadzieje z nowymi sąsiadami. - Nasza Jola, nasz Olek - mówią z dumą. - Na pewno pociągną nasze miasteczko do przodu.