Znany jest już nowy ambasador Stanów Zjednoczonych w Warszawie. Zostanie nim 50-letni Lee Feinstein, który ma zastąpić bardzo popularnego i lubianego Victora Asha.
Najpierw podczas jego kampanii prezydenckiej, potem w Departamencie Stanu - jako doradca Madaleine Albright, a potem wicedyrektor planowania politycznego amerykańskiego resortu spraw zagranicznych. Specjalizował się w problematyce rozbrojeniowej i nierozprzestrzeniania broni nuklearnej, zagadnień południowoazjatyckich i - co dla nas najważniejsze - bezpieczeństwa europejskiego.
Należał do grona zwolenników rozszerzenia NATO o Czechy, Węgry i Polskę. Uczestniczył w polityce zaangażowania amerykańskiego na terenie byłej Jugosławii, położenia kresu wyniszczającym wojnom lokalnym i ścigania zbrodni ludobójczych. W obszarze jego zainteresowań znalazła się także zagraniczna polityka rosyjska. Aby móc lepiej ją rozumieć doskonalił swoją znajomość języka rosyjskiego w prestiżowym Instytucie Literatury im. Puszkina w Moskwie.
Pod objęciu władzy przez republikanów, Feinstein współpracował z renomowanymi ośrodkami politycznymi Carnegie Endowment i Brookings Instiute, gdzie był profesorem.
Podczas kampanii prezydenckiej zaangażował się po stronie Hillary Clinton. Kiedy została sekretarzem stanu było pewne, iż Feinstein obejmie eksponowane stanowisko w resorcie spraw zagranicznych. Jeszcze przed miesiącem czeski dziennik "Hospodarskie Noviny”, informował, że Lee Feinstein jedzie na ambasadora do Pragi. Jak się okazuje, kierunek ten ulega pewnej modyfikacji.
To, że szefowa amerykańskiej dyplomacji chce mieć w Warszawie swego człowieka najwyższego zaufania, komentowane jest tym, że placówka ta jest dla administracji Obamy ważna.
Nie bez znaczenia mogą być także żydowskie korzenie ambasadora sięgające Europy Środkowo-Wschodniej. Pisząc o Feinsteinie, prasa zwraca uwagę, że jest on zarówno zwolennikiem bezpieczeństwa Izraela, jak też wrogiem wszelkich przejawów antysemityzmu. Nieoficjalnie dowiadujemy się, że opowiada się także za szybkim rozwiązaniem bolesnego problemu zadośćuczynienia za zrabowane przez władze komunistyczne mienie ich obywateli.
Lee Feinstein jest z wykształcenia politologiem i prawnikiem. Dyplom z pierwszej specjalizacji uzyskał w City University of New York (CUNY), a z drugiej w prestiżowym jezuickim Georgetown University w Waszyngtonie. W obu uczelniach wykładał prawo międzynarodowe i politologię. Posiada licencję adwokacką stanu Nowy Jork i Washington D.C.
Przy okazji wyboru nowego ambasadora wypada przypomnieć, że nastąpiła ona po dłuższym okresie poszukiwania odpowiedniego kandydata. Wśród kilku potencjalnych wymieniano m.in. Marka Brzezińskiego, syna prof. Zbigniewa Brzezińskiego. Obaj bardzo aktywnie angażowali się w kampanię Obamy i mogło się wydawać, iż trud ten zostanie nagrodzony nominacją ambasadorską.