Smycze, miski czy kuwety znalazły się w wyprawkach, które będą rozdawane w Lublinie osobom adoptującym zwierzaka z miejskiego schroniska. Akcję wymyślili sami mieszkańcy, którzy z powodzeniem zgłosili ten pomysł do budżetu obywatelskiego
Za miesiąc Ramzesowi stuknie pięć lat w schronisku przy Metalurgicznej. Trafił tu skrajnie wychudzony, odebrany poprzedniemu właścicielowi, który nie wypuszczał go z boksu. Niemłody już Labramek (wkrótce trzy lata w schronisku) to urodzony kanapowiec i pieszczoch, tyle że jeszcze czeka na swoją kanapę. Korniszon ma przerost niezależności nad posturą, więc na smyczy czuje się kiepsko, choć od pieszczot nie stroni.
Takich psich historii jest przy Metalurgicznej dokładnie 186. Na nowy dom czeka tu też okrągła setka kocich życiorysów. – Osoby zainteresowane adopcją mogą odwiedzić każde z przebywających w schronisku zwierząt i porozmawiać z ich opiekunami, aby podjąć odpowiedzialną decyzję – zachęca Blanka Rdest-Dudak, zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska, który nadzoruje miejski przytułek dla zwierząt.
Przyjaciele schroniska wpadli na pomysł, by osobom adoptującym zwierzęta zapewnić wyprawki. Zgłosili to do budżetu obywatelskiego, a propozycję poparło w głosowaniu prawie 1200 osób. Dzięki temu w miejskiej kasie znalazły się pieniądze na „zestawy startowe” dodawane do czworonoga.
Na dużego psa przysługują dwie miski (jedna na pokarm, druga na wodę), kaganiec, smycz i obroża. Dla psów średnich i małych przygotowano nieco mniejsze miski, obroże i smycze a do tego legowiska. W zestawie dla kotów są dwie miski, żwirek, kuweta i drapak.
Wyprawek jest więcej niż zwierząt w schronisku, więc zapasy powinny wystarczyć na dłuższy czas. Miasto kupiło 100 wyprawek dla psów dużych, 100 dla średnich, 100 dla małych oraz 300 wyprawek dla kotów. Ponadto na ulicach Lublina już w przyszłym miesiącu pojawią się billboardy, a na radiowych antenach reklamy zachęcające mieszkańców do adopcji zwierząt.