Ratusz zamierza zmienić zasady przyznawania z miejskiej kasy dopłat do wymiany pieców i kotłów węglowych na mniej uciążliwe dla środowiska źródła ciepła. Nad nowymi zasadami już w przyszłym tygodniu głosować mają radni.
Dzięki dopłatom z miejskiej kasy udało się w Lublinie zlikwidować już ponad 300 pieców i kotłów na paliwo stałe, z czego 80 w zeszłym roku. Miasto zwraca nawet połowę kosztów wymiany pieców na inne systemy grzewcze. Do refundowanych w ten sposób kosztów wliczane są wydatki na demontaż starych źródeł ciepła i zakup nowych (z niezbędnym oprzyrządowaniem) oraz koszty montażu, wymiany i modernizacji instalacji centralnego ogrzewania. W taki sposób rozliczyć można też wydatki na niezbędne przyłącza do sieci ciepłowniczej lub gazowej.
Przy staraniach o miejskie pieniądze najważniejszy był dotąd refleks. To się nie zmieni, bo prezydent Lublina nie zamierza zrezygnować z zasady „kto pierwszy, ten lepszy”.
Nowością proponowaną przez prezydenta ma być to, że wnioski byłyby przyjmowane przez cały rok, a nie tylko przez dwa lub trzy tygodnie. Osoby, czy też np. wspólnoty mieszkaniowe, dla których w danym roku zabraknie pieniędzy na dopłaty, powinny mieć pewność, że ich wniosek będzie rozpatrzony w przyszłym roku. – Nie będzie już trzeba go składać ponownie – wyjaśnia Olga Mazurek-Podleśna z biura prasowego w Urzędzie Miasta.
Drugą nowością zapowiadaną przez Ratusz jest poszerzenie listy systemów grzewczych, do których dopłaci miasto. Do tej pory na liście było jedynie ogrzewanie olejowe, gazowe, elektryczne, pompa ciepła oraz przyłączenie do sieci ciepłowniczej. – Dodamy do tego system hybrydowy, czyli np. połączenie pompy ciepła z ogrzewaniem elektrycznym – zapowiada Mazurek-Podleśna.
Prezydent ma za to wycofać się z propozycji, która znalazła się w przekazanym do Rady Miasta projekcie nowych zasad. Można tutaj wyczytać, że wprowadzone będą górne limity dotacji: w przypadku domu jednorodzinnego miałoby to być 6 tys. zł, a w budynku wielorodzinnym 30 tys. zł. – Te limity będą wykreślone z projektu uchwały – zapowiada Mazurek-Podleśna. – Zostanie zapis o dofinansowaniu wynoszącym do 50 proc. kosztów.