Straż Miejska zaczyna masowe kontrole osiedlowych śmietników. Sprawdzi, czy do pojemników na odpady mieszkańców, których opróżnianie zleca miasto, nie są podrzucane śmieci ze sklepów, które muszą mieć własne kontenery. Zdecydowana większość spośród odwiedzonych już sklepów była na bakier z prawem.
Decyzja o zmasowanych kontrolach zapadła po telefonach od mieszkańców Czechowa, którzy skarżyli się na kipiące kontenery. Altanom śmietnikowym przyjrzeli się strażnicy miejscy i zauważyli, że w wielu pojemnikach znajdują się odpady, które trudno kojarzyć z gospodarstwem domowym, chociażby kilka pustych kartonów po bananach, czy też inne opakowania zbiorcze.
– Duże ilości opakowań pojawiały się codziennie w tych samych altanach śmietnikowych. Zaczęliśmy dociekać, skąd – mówi Jacek Kucharczyk, komendant Straży Miejskiej. Wnioski nasuwały się same: w osiedlowych pojemnikach na odpady od mieszkańców lądują także śmieci ze sklepów, chociaż nie powinny tam trafiać. Strażnicy zajrzeli do 24 sklepów, z czego tylko trzy miały odrębne umowy z firmami wywozowymi, a jeden miał osobny pojemnik ustawiony przez spółdzielnię, od której wynajmował lokal. Z pozostałych sklepów odpady wynoszono do miejskich pojemników na śmieci mieszkańców.
– Takie zjawiska mają miejsce i musimy to wyeliminować – przyznaje Marta Smal-Chudzik, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta. Podkreśla, że sklepy, firmy oraz instytucje muszą we własnym zakresie zawrzeć umowy z firmami wywozowymi. – Nie mogą wrzucać swoich odpadów do miejskich pojemników.
Osiedlowe kontenery przeznaczone są wyłącznie na śmieci wyrzucane przez mieszkańców, bo to oni płacą za opróżnianie tych pojemników organizowane przez miasto. Sklepy oraz inne firmy powinny płacić same i mieć osobne pojemniki, ale wiele z nich nie spełnia tego obowiązku, co wyszło na jaw właśnie podczas kontroli na Czechowie.
Teraz kontrole mają być prowadzone na terenie całego Lublina. – Będziemy to robić rejonami miasta, żeby sprawdzić każdy rejon. To nie jest zadanie na tydzień lub dwa – zastrzega komendant. Jego podwładni będą przede wszystkim sprawdzać, czy użytkownicy „nieruchomości niezamieszkałych” (są to m.in. sklepy, lokale gastronomiczne, firmy, instytucje) mają umowy na wywóz śmieci oraz osobne kontenery. Jeżeli firma wynajmuje lokal np. od spółdzielni, wówczas to spółdzielnia jest zobowiązana do zapewnienia osobnego pojemnika takiemu lokalowi oraz zorganizowania mu wywozu odpadów.
– Nie będziemy działać z zaskoczenia – zapewnia szefowa Wydziału Ochrony Środowiska i już zapowiada, że kolejnym etapem będą kontrole mające wykazać, czy mieszkańcy przestrzegają zasad segregacji i nie wrzucają wszystkiego „jak leci”. Ratusz zastrzega, że przyjrzy się temu dopiero wtedy, gdy mieszkańcy przyzwyczają się do nowych zasad segregacji.
W ciągu roku z Lublina odbieranych jest prawie 130 tys. ton odpadów, z czego ponad trzy czwarte pochodzi z „nieruchomości zamieszkałych”, czyli zabudowy jedno- i wielorodzinnej.
Właściciele nieruchomości, którzy nie będą mieli zawartej umowy z firmą wywozową, mogą być ukarani 500-złotowym mandatem.