– Gdyby w rodzinnej bibliotece był „Kapitał” Marksa, pewnie bym dziś był dyrektorem banku. Ale była pięknie wydana Biblia z ilustracjami Gustawa Dore – żartobliwie tłumaczył Krzysztof Penderecki na UMCS, pytany o biblijne inspiracje swoich utworów. Jeśli jesteś Czytelniku starszą osobą, muzykę zmarłego właśnie Mistrza znasz z przedstawień... lubelskiego Teatru Andersena.
– Dane mi się było urodzić w małym miasteczku (Dębica – przyp. red.), to było zdecydowanie żydowskie miasteczko. Nas katolików w tym miasteczku była mniejszość. Były dwa sklepy, które pamiętam, bo było w nich napisane "Sklep katolicki, nie kupuj u Żyda”. Nawet przez okupację ten napis został, a nawet jeszcze był po wojnie. Na pewno gdybym się urodził w Nowej Zelandii pisał bym inną muzykę. Jest jakiś związek z miejscem. Dlatego przez 25 lat pisałem Polskie Requiem. Zacząłem od osób zamordowanych w Gdańsku w 1970 roku aż do śmierci naszego papieża, dodając poszczególne części. Ale od początku miałem zamysł całości. To jest po prostu potrzeba dania świadectwa. Swoistego, abstrakcyjnego. Muzyka wyraża piękno, wyraża ból, tragedię – mówił Maestro, który niemal dokładnie osiem lat temu, 16 marca 2012 roku spotkał się ze studentami UMCS i wielbicielami Jego talentu. Wspominał wówczas, że pisał muzykę dla... lubelskiego teatru lalkowego.
– W latach 50 i 60. bardzo dużo pisałem muzyki użytkowej. Dla teatrów, dla filmów krótkometrażowych. Dla lubelskiego teatru lalkowego też pisałem – opowiadał Krzysztof Penderecki.
W 1959 roku były to "Dzieci pana majstra” i "Tomcio Paluszek”. W 1960 roku "Pąsowa sukienka”, rok później "Tomcio Paluch i wilk”. W 1963 roku "Dziecko gwiazdy” i "O Zwyrtale muzykancie”. Stanisław Ochmański był reżyserem, z którym najczęściej kompozytor współpracował w Teatrze im. H. Ch. Andersena.
Spotkanie w Instytucie Muzycznym UMCS i pobyt Mistrza w Lublinie był związany z bardzo specjalnymi obchodami 70. rocznicy początku likwidacji lubelskiego getta. W Ośrodku Brama Grodzka-Teatr NN odbyło się zamknięte spotkanie podczas którego zebrani wysłuchali radiowych nagrań dwóch utworów Krzysztofa Pendereckiego - „Brygada śmierci" oraz „Kadisz. Łódzkim Abramkom, którzy chcieli żyć. Polakom, którzy ratowali Żydów".
W październiku 2016 roku Lublin gościł kompozytora podczas V Kongresu Kultury Chrześcijańskiej. To wówczas KUL przyznał Pendereckiemu tytuł doktora honoris causa.
– Przyznając ten tytuł, Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II pragnie wyrazić szacunek i uznanie dla działalności prof. Krzysztofa Pendereckiego, znakomitego muzyka, kompozytora i dyrygenta oraz wrażliwego humanisty, o niekwestionowanym dorobku, propagującego w swojej sztuce najgłębsze ideały chrześcijańskiej wizji świata i człowieka, mocno zakorzenionej w tradycji biblijnej – czytamy w treści uchwały Senatu uczelni.
Ze 100-leciem KUL ale także zakończeniem obchodów 700-lecia Lublina i początkiem świętowania 100-lecia odzyskania Niepodległości była związana całkiem niedawna obecność Mistrza w Lublinie.
9 lutego 2018 roku owacją na stojąco zakończyło się wykonanie "Siedmiu Bram Jerozolimy" Krzysztofa Pendereckiego, pod Jego batutą. Na scenie Sali Operowej CSK wystąpili wówczas: soliści – Iwona Hossa, Karolina Sikora, Anna Lubańska, Adam Zdunikowski i Piotr Nowacki przy towarzyszeniu Chóru Filharmonii Krakowskiej i Orkiestry Sinfonietta Cracovia.
Starsi melomani mogą pamiętać specjalny koncert organizowany w drugą rocznicę śmierci Jana Pawła II. 2 kwietnia 2007 roku w Filharmonii Lubelskiej można było usłyszeć symfoniczno-chóralną muzykę Krzysztofa Pendereckiego "Stabat mater" z "Pasji wg św. Łukasza" i "Polskie requiem". Kompozytor poprowadził orkiestrę lubelskich filharmoników. Podkreślano wówczas wagę tego wydarzenia, bo była to pierwsza wizyta Pendereckiego w sali koncertowej naszej filharmonii. W Lublinie kompozytor bywał, lecz z orkiestrami i chórami krakowskimi.
– Moim największym marzeniem kompozytora jest mieć święty spokój. I żebym mógł zajmować się swoimi drzewami. Zamiast pisać wolę siedzieć w parku i planować nowe nasadzenia. Tak jak ludzie zbierają znaczki ja zbieram drzewa. To lepsze niż pisać. Wydzierać z siebie, z serca, z żołądka. Życie mam bardzo wypełnione, ale to moja wina. Ale jeśli chcecie coś wiedzieć o mnie, to się pytajcie mojej żony, ona wie wszystko i nic nie plącze – sugerował Maestro na spotkaniu na UMCS w 2012 roku.
***
Krzysztof Penderecki zmarł dzisiaj w Krakowie. Kompozytor miał 86 lat.