Pielęgniarka oddziałowa Edyta N., która poświadczyła nieprawdę w dokumentacji medycznej, nie trafi do więzienia. Toczące się przeciwko niej postępowanie warunkowo umorzono, bo kobieta porozumiała się z pokrzywdzonym pacjentem
Do operacji doszło blisko cztery lata temu. Do lubelskiego szpitala MSWiA na zabieg usunięcia migdałków zgłosił się wtedy 38-latek. Po wybudzeniu z narkozy zaskoczyło go, że w nosie założone ma sączki. Okazało się, że medycy w ogóle nie zajęli się chorymi migdałkami, a za to zoperowali mu przegrodę nosową.
Lekarz wykonujący zabieg próbował tłumaczyć, że w jego trakcie zorientował się, że większym problemem dla chorego jest krzywa przegroda nosowa i to ją należało zoperować w pierwszej kolejności. Na operację migdałków chciał się umówić ponownie. Pacjent nie chciał już jednak na to przystać. Jego wątpliwości, co do prawidłowości zastosowanego leczenia wzbudziła dodatkowo karta informacyjna wręczona przy wypisie. 38-latek przeczytał w niej, że zgłosił się już do szpitala ze skierowaniem na operację przegrody nosowej, co nie było zgodne z prawdą. Sprawę skierował do prokuratury.
Śledczy ustalili, że dokumentację medyczną sfałszowała oddziałowa Edyta N. Kobieta miała wprowadzić „korektę” w historię choroby, plan opieki nad pacjentem oraz kwalifikację do zabiegu operacyjnego wpisując inny kod operacji. Podrobiła też podpis zarówno chorego, jak i pacjenta.
– Sąd zdecydował o warunkowym umorzeniu postępowania w stosunku do Edyty N. – informuje sędzia Dariusz Abramowicz, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. – Zdecydował tak, ponieważ porozumiała się ona z pokrzywdzonym podczas postępowania mediacyjnego i zadośćuczyniła mu w kwocie, która chociaż w części zrekompensuje niepotrzebne cierpienia.
Postępowanie przeciwko doktorowi, który niepotrzebnie zoperował nos, wciąż się toczy.