o odroczenie, gdyż nie miał możliwości zapoznania się ze sprawą – powiedziano nam w sekretariacie wydziału lustracyjnego Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Wyznaczanie obrońcy tuż przed rozprawą jest sposobem, który często stosują oskarżeni, żeby przeciągnąć proces. Dlaczego Luśnia tak późno wyznaczył obrońcę, skoro wiedział o terminie rozprawy od ponad miesiąca? – Nie tak łatwo znaleźć obrońcę w takiej sprawie. Już myślałem, że będę bronił się sam – powiedział nam wczoraj. – Do swojego obrońcy dotarłem dopiero w niedzielę.
Oświadczenie lustracyjne Luśni, w którym poseł stwierdził, że nie współpracował ze służbami bezpieczeństwa PRL, zakwestionował rzecznik interesu publicznego. Podejrzewa, że oświadczenie może być nieprawdziwe. Dowodami w sprawie posła Luśni są dokumenty, które odkryto w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej, zeznania oficera SB oraz opinia biegłego grafologa. Nieoficjalnie wiadomo, że oskarżenie dotyczy okresu studiów posła. Poseł twierdzi, że w oświadczeniu napisał prawdę.
Proces posła miał ruszyć już na początku września, ale Luśnia nie stawił się w sądzie. Tłumaczył wówczas Dziennikowi, że nie wiedział o terminie rozprawy.
Następny termin wyznaczono na 6 listopada. D.J.