Waląca się rudera, góry śmieci, a pod nimi klatki ze zwierzętami. Wszystko w centrum Lublina, w sąsiedztwie zabytkowego dworu. Na właściciela zdewastowanej działki sypią się skargi sąsiadów.
W stertach śmieci znajdziemy wszystko, od starego sprzętu AGD, przez zużyte materiały budowlane, po… żywe króliki. Siedzą w prowizorycznych klatkach, w samym środku wysypiska. Stosy śmieci opierają się o niewielki zrujnowany dom.
- Nasz patrol sprawdził to miejsce, ale nie zastaliśmy właściciela - mówi Robert Gogola, rzecznik lubelskiej Straży Miejskiej - Wrócimy tam, by się z nim skontaktować i nakazać uporządkowanie terenu.
Jak nieoficjalnie ustalili autorzy skarg, właściciel posesji mieszka w Trójmieście. W Lublinie jest jednak gospodarz, który regularnie korzysta z działki. Świadczy o tym choćby obecność zwierząt. Tymczasem sprawa jest znana urzędnikom nie od dziś.
Z wysypiskiem próbowała już walczyć Halina Landecka, wojewódzki konserwator zabytków. W sąsiedztwie jest przecież cenny wczesnobarokowy dwór. Konserwator zgłosiła sprawę Straży Miejskiej.
Największą skutecznością wykazała się do tej pory prywatna firma. Jej właścicielka znalazła gospodarza działki, dogadała się z nim i buduje tam największy w kraju ekran reklamowy. Konstrukcja stanie wzdłuż al. Tysiąclecia i zasłoni wysypisko.