Są pierwsze zarzuty dla osób, które blokowały sobotni Marsz Równości w Lublinie. Zatrzymani odpowiedzą m.in. za nawoływanie do popełniania przestępstw. Prokuratura, wbrew wnioskom policji nie zdecydowała się wystąpić o tymczasowe aresztowanie podejrzanych.
Podczas manifestacji policjanci zatrzymali 38 osób. Zakłócały one marsz i próbowały blokować trasę. Niektórzy wdali się w szarpaninę w mundurowymi. Czworo z zatrzymanych to nieletni. Zostali zwolnieni. Pozostałe osoby trafiły do policyjnego aresztu, a następnie do prokuratury.
- Do tej pory prokuratorskie zarzuty usłyszały 24 osoby – informuje Kamil Gołębiowski, oficer prasowy KMP w Lublinie. – Odpowiedzą za czynny udział w nielegalnym zbiegowisku oraz nawoływanie do popełniania przestępstw.
Mundurowi składali wnioski o tymczasowe aresztowanie zatrzymanych osób.
- Prokuratura zastosowała jednak środki w postaci dozorów policyjnych – dodaje Kamil Gołębiowski.
Jeszcze dzisiaj kolejni z zatrzymanych staną przed prokuratorem. Odpowiedzą m.in. za naruszenie nietykalności policjantów. Wśród zatrzymanych jest 35-letni mężczyzna, który tuż przed marszem zaatakował fotoreporterkę OKO Press. Rzucił w nią puszką z napojem. Dziennikarka została ranna w czoło. Uczestnicy kontrmanifestacji zaatakowali również jej redakcyjnego kolegę. Uderzyli go pięścią w twarz i zniszczyli telefon.
Mundurowi cały czas analizują nagrania z marszu. Można się więc spodziewać kolejnych zatrzymań i zarzutów. Podczas ubiegłorocznego marszu zatrzymano 21 osób, a 7 kolejnych po analizie nagrań. Pięć z nich zostało ukaranych mandatami. Pozostali odpowiadali za przestępstwa, m.in. za udział w pobiciu.