Edward Wojtas został wybrany na marszałka we wtorek przez radnych PSL, LPR i PO–PiS (sesję zbojkotowały SLD i Samoobrona; radni tych klubów kwestionują wybory władz województwa). Tego samego dnia Edward Hunek, ustępujący marszałek, opuścił swój gabinet.– Zabrałem ze sobą statuetkę delfinka, którą dostałem za wdrażanie przedsiębiorczości na Lubelszczyźnie – mówi Hunek. – A także drzewko szczęścia. Było ze mną do końca kadencji. Hunek pożegna się także z luksusowym służbowym mercedesem. Może nim jeździć tylko do dziś. Od jutra przejmie go Wojtas. Nowy marszałek przyszedł do pracy punktualnie o godz. 7.30. Jak udało nam się dowiedzieć, nie zdążył nawet wypić herbaty, gdy przyszli do niego pozostali nowo wybrani członkowie zarządu. I dopiero wtedy wspólnie wypili herbatę. Nieco później w urzędzie pojawił się Hunek. Chciał dokończyć zaczęte sprawy. Zajął w tym celu pokój dyrektora Wydziału Organizacji i Kontroli, znajdujący się naprzeciwko gabinetu marszałka. Telefony dzwoniły bez przerwy przez cały dzień. Najczęściej do Edwarda Wojtasa z gratulacjami. Przyszły też życzenia świąteczne, ale do marszałka... Hunka. W wolnej chwili ustępujący marszałek spotkał się z nowo wybranym. – Porozmawialiśmy na temat pracy urzędu – mówi E. Hunek. – Pogratulowałem wyboru. Nie musiałem przekazywać wielu informacji, bo przecież Edward Wojtas był członkiem poprzedniego zarządu.
O godz. 12 Wojtas poszedł na sesję sejmiku, na której, ponownie bez udziału SLD i Samoobrony, radni uchwalili m.in. jego zatrudnienie
w urzędzie. Hunek nie brał udziału w obradach. Także pokoje wicemarszałków i członków zarządu były już wczoraj zajęte. Do gabinetu wicemarszałka Mirosława Złomańca wprowadził się Stanisław Duszak , a wicemarszałka Piotra Włocha Stanisław Gogacz z LPR-ROP). (osta)