„Pa, mamo!” – rzuciła Weronika, wybiegając z domu na zajęcia. To ostatnie, co usłyszała od niej matka przed tragedią, po której dziewczynie usunięto dużą część mózgu. Specjaliści walczą o to, by 21-latka chodziła i mówiła. W kosztownej walce można jej pomóc
Gdyby nie okrutny los, w październiku Weronika zaczynałaby trzeci rok studiów na Politechnice Lubelskiej. Życie dziewczyny odmieniło się w jeden dzień. Był 26 stycznia zeszłego roku, Weronika jak zwykle wybiegła na uczelnię. A potem już nic nie było „jak zwykle”.
– Córka źle się poczuła na zajęciach – mówi Dorota Przybycień, mama Weroniki. – Najpierw zaczęło „odejmować” jej prawą stronę ciała, później bardzo bolała ją głowa. Koleżanki wezwały karetkę. Jak tylko dojechaliśmy do szpitala, wiedziałam, że jest bardzo źle.
Diagnoza brzmiała przerażająco: krwotok śródmózgowy. Dziewczynie usunięto jedną trzecią mózgu. Później przez cztery miesiące walczyła o życie na oddziale intensywnej terapii. Przyjmowała drakońskie dawki antybiotyków, by ocalić organizm atakowany przez kolejne choroby. Zapalenie płuc przerodziło się w zapalenie opon mózgowych, potem doszła do tego sepsa.
Życie udało się ocalić, jednak to już nie jest to samo życie, co dawniej. – Weronika trafiła na oddział rehabilitacji, ale to nie był oddział dla niej – mówi matka. – Dzwoniliśmy, szukaliśmy innego miejsca. Nigdzie nie chcieli córki przyjąć, bo nie było z nią kontaktu. Tak trafiliśmy na prof. Talara, który przyjmuje w prywatnym ośrodku.
– Pani Weronika była w stanie śpiączki – mówi prof. Jan Talar, specjalista w zakresie rehabilitacji. – W tej chwili wszystko rozumie. Wypowiada się, choć niewyraźnie, ale reaguje adekwatnie na każdą rozmowę. Naszym zadaniem jest przywrócić jej pełną możliwość mowy i chodzenia. Strategia jest taka, że im szybciej zaczynamy intensywną rehabilitację, tym więcej możemy osiągnąć.
Ale intensywna rehabilitacja słono kosztuje: blisko 180 tys. zł rocznie. Dla rodziców to ciężar nie do udźwignięcia. Czteroosobowa rodzina (Weronika ma brata, który jeszcze się uczy) żyje z pensji ojca, matka jest na zasiłku opiekuńczym. Rodzina liczy na pomoc ludzi dobrej woli, zwłaszcza że w tym przypadku czas jest bardzo ważny.
– Moim marzeniem jest to, żeby Weronika znowu chodziła, żeby zaczęła znowu cieszyć się życiem – mówi zapłakana matka. Po cichu liczy na to, że w przyszłym roku jej córka wróci na studia. – Człowiek nie myśli o tym, że coś złego może się stać, choć różne tragiczne rzeczy dzieją się gdzieś obok. Przeżyć coś takiego, to jest nie do opisania.
Jak pomóc?
Pieniądze na leczenie Weroniki Przybycień można wpłacać na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “649 pomoc dla Weroniki Przybycień”
Zbiórkę prowadzi też fundacja Siepomaga – „Weroniko wstań”.