Zuzanna P. ciągnęła samochodem swoją ofiarę kilkaset metrów po asfalcie. – Myślałam, że uderzyłam w psa – tłumaczyła się. Dzień po wypadku przyszła jak gdyby nigdy nic do pracy. Stamtąd zabrała ją policja. Ranny mężczyzna walczy o życie w szpitalu. Wczoraj pani wójt postawiono zarzuty.
Ciężko ranny mężczyzna trafił na oddział intensywnej terapii w łukowskim szpitalu. – Ma połamane żebra, uszkodzone płuca, wątrobę i opłucną – mówi Jerzy Kamiński, dyrektor SPZOZ w Łukowie. – Założono mu drenaż do opłucnej. Jego stan jest bardzo ciężki, wciąż walczy o życie. Przeszedł kilka skomplikowanych operacji.
W środę funkcjonariusze weszli do gabinetu Zuzanny P. Nie była zaskoczona wizytą policjantów. Spokojnie odpowiadała na pytania. – Przyznała się, że prowadziła samochód i spowodowała wypadek – mówi A. Biernacki. – Tłumaczyła się, że była przekonana, że potrąciła psa, dlatego nie zatrzymała się.
Jeszcze wczoraj na miejscu wypadku były widoczne ślady krwi. Dwa biegnące równolegle ślady krwi ciągną się na długości 350 metrów. – Przykryliśmy je ziemią, żeby nie były tak widoczne. Były tu też włosy Ryśka – mówi mieszkający w sąsiedztwie kuzyn rannego.
Mieszkańcy Mysłowa nie mogą się otrząsnąć po tragedii. – Często jeździła tym polonezem do sąsiadów po mleko – mówi Tadeusz K., sąsiad.
Oburzenia nie kryje Ryszard Janaszek, emerytowany rolnik z Mysłowa: – Zuzanna P. jeździła tędy bardzo szybko. Nie mogę zrozumieć, jak kobieta na takim stanowisku mogła tak postąpić.
Sąsiedzi i znajomi twierdzą, że nigdy nie widzieli, żeby pani wójt prowadziła samochód po pijanemu. W chwili zatrzymania – dzień po wypadku – Zuzanna P. była trzeźwa. Została przebadana alkomatem. Policja postawiła Zuzannie P. zarzut spowodowania wypadku i ucieczki z miejsca zdarzenia. Grozi jej do 12 lat pozbawienia wolności. Wczoraj, po przesłuchaniu, pani wójt została zwolniona.