Siniaki, połamane ręce i nogi, a nawet uszkodzone wątroby - z takimi urazami trafiają do lubelskich lekarzy piesi potrąceni przez pędzących po chodnikach i ulicach rowerzystów. - To prawdziwa plaga, a sezon dopiero się zaczął - mówią policjanci.
Niemal codziennie do lekarzy zgłaszają się ofiary szaleńczej jazdy rowerzystów. Lekarze ze szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie wspominają pacjentkę, która ledwo uszła z życiem po zderzeniu z cyklistą. - Kobieta szła chodnikiem - opowiada dr Krzysztof Michałowski, ordynator oddziału urazów wielonarządowych. - Uderzył w nią z całym impetem. Uszkodził jej wątrobę. W ciężkim stanie piesza trafiła do szpitala. Była operowana. Przeżyła, ale wymaga długiego leczenia.
To, co wyrabiają rowerzyści, dr Michałowski nazwa "Dzikim Zachodem”. - Mamy kilkanaście, kilkadziesiąt przypadków w sezonie - mówi. - Albo kogoś potrącą, kiedy jadą chodnikiem, albo sami wpadają pod samochody.
Obserwacje lekarzy potwierdzają policjanci. - W co trzecim wypadku drogowym uczestniczy rowerzysta, a co piąty wypadek powoduje - podkreśla Arkadiusz Delekta, policjant z lubelskiej "drogówki”.
Nie bez winy są także piesi. - Rowerzysta uderzył w spacerowicza, który szedł odcinkiem wydzielonym dla rowerów. Pieszemu nic się nie stało, ale rowerzysta złamał kość udową. Właśnie wyszedł po operacji - mówi dr Jacek Gołacki, szef Oddziału Ratunkowego szpitala przy ul. Jaczewskiego w Lublinie.
Do wielu wypadków dochodzi z braku ścieżek rowerowych. Dlatego rowerzyści, chcąc uniknąć kontaktu z samochodami, uciekają na chodniki. A jeżdżenie po nich, jak przypominają policjanci, jest surowo zabronione. Wyjątkiem są sytuacje, kiedy na drodze dozwolona prędkość wynosi powyżej 50 km/h. Wtedy można wjechać na chodnik. Jednak musi mieć on co najmniej 2 metry szerokości. I trzeba ustępować pierwszeństwa pieszym. Po chodniku można pedałować także wtedy, kiedy jedzie się z dzieckiem do 10 lat.
Za jazdę po chodniku możemy dostać mandat. Kara czeka nas także za "jazdę bez trzymanki”. Przynajmniej jedna ręka musi spoczywać na kierownicy. - Nie wolno też przekraczać linii ciągłej oddzielającej część dla rowerzystów od tej dla pieszych - mówi Witold Laskowski z lubelskiej policji, który dwa lata patrolował ścieżkę rowerową nad Bystrzycą w Lublinie. •