Ponad 200 motocyklistów przejechało dziś ulicami Lublina w kawalkadzie ku czci 40-latka, który tydzień temu zginął na motocyklu po zderzeniu z samochodem.
- Kierowcy nie zdają sobie sprawy, że w zderzeniu z samochodem motocyklista nie ma szans. I bardzo często to lekceważą - tłumaczy Sylwia Czarnowska z Lublina. - Tak było w przypadku naszego kolegi, którego żegnamy jadąc w tym kondukcie.
40-latek z Lublina zginął w zeszły piątek w Wilkołazie, na drodze z Lublina do Kraśnika. Zderzył się czołowo z samochodem, który wyprzedzał na trzeciego. Ponieważ samochodem kierował żołnierz, sprawą zajęła się lubelska Prokuratura Garnizonowa. - Jechał po służbie do domu. Był trzeźwy - podkreśla ppłk Przemysław Dudzik, prokurator garnizonowy w Lublinie.
Żołnierzowi został postawiony zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu do 8 lat więzienia.
- To nie przywróci życia naszego kolegi - dodaje Czarnowska. - Ale chcemy, żeby więcej takich smutnych uroczystości nie musiało w Lublinie być.
Motocyklistę pochowano na cmentarzu na Majdanku. (MB)