Dopięliśmy swego. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nakazał właścicielowi rozbiórkę zdewastowanego budynku po dawnej spółdzielni „Tęcza”. Ma na to czas do końca kwietnia.
– Przysłali mi nakaz. Nie zgodziłem się. Nikt mnie nawet nie pytał o zdanie – mówi zdenerwowany Krzysztof Bracławski, obecny właściciel ruiny. – To skandal, żeby w państwie prawa władza decydowała o majątku obywatela. Wymyślili, że mam na własny koszt w tym miejscu zieleniec miastu zrobić. To jakiś chory pomysł.
– Właściciel zgodził się na rozbiórkę – twierdzi z kolei Bicz. – Inaczej nie mógłbym podjąć decyzji, bo nie mogę ingerować w cudze prawa majątkowe.
O sprawie piszemy od kilku miesięcy. W dawnej pralni gromadzą się chuligani. Zaczepiają, kradną, podpalają. Zagrażają bezpieczeństwu uczniów VII LO. Szkoła sąsiaduje z ruderą.
– Dla dobra młodzieży trzeba ją natychmiast usunąć – mówi Bogdan Wagner, dyrektor VII LO. – To nie tylko melina pijacka. To także swoisty magazyn kradzionych przedmiotów. Pewnego dnia to się komuś na głowę zawali.
Narzekają również mieszkańcy okolicznych kamienic. – Boimy się w biały dzień wyjść z domu – mówią.
Pod koniec września ub. roku powiatowy inspektor skierował wniosek do prokuratury o wszczęcie postępowania karnego w stosunku do właścicieli ruiny. W grudniu I Komisariat Policji wszczął postępowanie przygotowawcze w sprawie nieumyślnego sprowadzenia katastrofy budowlanej. Powołano biegłego.
– Stwierdził on, że stan techniczny budynku grozi zawaleniem, a ogrodzenie budynku stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia osób, które tam przebywają – mówi Agnieszka Pawlak z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji.
A jeśli właściciel nie wyburzy ruiny do końca kwietnia? – Wtedy powiatowy inspektor nadzoru budowlanego przeprowadzi postępowanie egzekucyjne – wyjaśnia Bicz. – W najgorszym wypadku Urząd Skarbowy ściągnie od właściciela należności za rozbiórkę budynku, a jej przeprowadzeniem zajmie się miasto.