Minister nauki wydał właśnie rozporządzenie w tej sprawie. Pieniądze mają się znaleźć w tegorocznym budżecie państwa.
To pierwsza tak znacząca podwyżka od pięciu lat. Obecne stawki zostały ustalone w 2001 r. Minister określił wtedy minimalne i maksymalne stawki dla pracowników wszystkich publicznych uczelni. Na tej podstawie władze każdej z nich przyjęły własne tabele wynagrodzeń, które musiały się zmieścić w ministerialnych widełkach.
Nowe stawki weszły w życie od 1 stycznia. - A to oznacza, że szykują się podwyżki - mówi Henryk Bichta, kanclerz lubelskiej Akademii Rolniczej. Jakie? - Jeszcze nie wiemy, bo każda z uczelni będzie teraz musiała przenieść ministerialne stawki na własny grunt. Wzrost wynagrodzeń czeka pewno dla tych, których obecne zarobki nie mieszczą się w nowej tabeli.
Dla przykładu wynagrodzenie profesora zwyczajnego wynosi w Lublinie od 3 do 3,5 tys. zł. Ministerialna stawka minimalna dla tego stanowisku wzrosła z 2650 zł do 3830 zł. A to oznacza podwyżkę od 300 do nawet 800 zł. Podobnie jest z niższymi szczeblami, gdzie stawki minimalne wzrosły od kilkuset do tysiąca zł.
Zwiększą się też dodatki funkcyjne. W tym wypadku stawki są uzależnione od liczby studentów na danej uczelni. Najbardziej skorzystają rektorzy czy prorektorzy szkół, w których kształci się ponad 30 tys. studentów (w Lublinie tylko UMCS). Dla nich stawka minimalna dodatku wzrosła nawet o 1,5 tys. zł. - W przypadku władz mniejszych uczelni, jak choćby nasza, podwyżek dodatków nie będzie wcale albo będą minimalne - podkreśla Mieczysław Hasiak, kanclerz Politechniki Lubelskiej. - Ale na konkretne sumy jeszcze za wcześnie. Bo nie wiemy, ile pieniędzy z budżetu państwa dostaniemy.
W budżecie na szkolnictwo wyższe zapisano 10,2 miliarda zł. To o 350 mln zł więcej niż w roku 2006 r. Pierwsze pensje już po podwyżkach zostaną wypłacone prawdopodobnie w lutym, z wyrównaniem za styczeń.