Na niebezpiecznym przejściu przez ulicę Zana przy skrzyżowaniu z Wallenroda i Juranda w Lublinie nie zacznie pracować tzw. przeprowadzacz.
Ratusz uznał, że takiej osoby tu nie skieruje i odmówił proszącym o to radnym PO: Monice Orzechowskiej i Mateuszowi Zaczyńskiemu.
W odpowiedzi dla radnych zastępca prezydenta przyznaje, że „nie jest to przejście bezpieczne”, ale twierdzi, że zatrudnienie strażnika nie byłoby „kompleksowym rozwiązaniem problemu”.
Dlaczego? Ratusz wyjaśnia, że strażnik byłby pracownikiem którejś z pobliskich szkół i nie pilnowałby przejścia poza godzinami nauki i w dni wolne.
Ponadto zastępca prezydenta podkreśla, że dyrektorzy szkół jak dotąd nie prosili o ustawienie strażnika. Twierdzi też, że obok przejścia często zjawia się drogówka „w związku z czym kierowcy zachowują większą ostrożność przy pokonywaniu tego odcinka ulicy Zana”.
Dodaje, że piesi mogą korzystać z przejść ze światłami: w rejonie ul. Jana Sawy oraz obok ronda przy Leclerku.