Prokuratura nie będzie wszczynać śledztwa w sprawie Adama Pęzioła, szefa lubelskiej delegatury Najwyższej Izby Kontroli. Chodziło o dojazdy dyrektora do pracy, oświadczenia majątkowe i mobbing.
– Nie ma tu żadnych nieprawidłowości. Dyrektor otrzymał samochód do użytku własnego – tłumaczy Jadwiga Nowak, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ.
Śledczy sprawdzili również wątek majątku dyrektora i tu także nie doszukali się żadnych nieprawidłowości – we wszystkich oświadczeniach majątkowych Pęzioł przyznawał się do posiadania gospodarstwa rolnego. Prokuratura nie stwierdziła również aby w delegaturze dochodziło do prześladowania pracowników.
Autor donosu skarżył się na monitoring. Okazało się, że są dwie kamery: jedna obserwuje wejście do delegatury, a druga schody wewnątrz budynku. Zostały zainstalowane w celu zapewnienia bezpieczeństwa pracownikom biura.
W kwietniu na mobbing poskarżyło się też dziewięciu pracowników NIK – napisali o tym w ankiecie przeprowadzonej przez Państwową Inspekcję Pracy. Jednak, czy rzeczywiście doszło do mobbingu, mógłby ocenić dopiero sąd. Nikt z nich nie zdecydował się na drogę sądową. Również podczas kontroli NIK, żaden z pracowników nie odważył się opowiedzieć o ewentualnych nieprawidłowościach.