W poprzednich latach absolwentom uczelni wyższych groziło powołanie do wojska. Od tego roku, każdy student drugiego roku może zaliczyć przysposobienie obronne i mieć problem z głowy.
Termin zgłoszeń upłynął 20 listopada. – To rzeczywiście niezbyt wiele, ale i tak jesteśmy zadowoleni. Na dzień przed upłynięciem terminu mieliśmy tylko 20 chętnych, a ostatniego dnia przed drzwiami do pokoju, gdzie były zapisy pojawiła się spora kolejka – mówi Robert Englot, kierownik Działu Spraw Studenckich UMCS.
Jeszcze mniejsze zainteresowanie nauką przysposobienia obronnego było na Politechnice Lubelskiej gdzie na blisko
3 tys. uprawnionych zgłosiło się jedynie około 70 osób. – Może studenci są za bardzo obciążeni nauką – zastanawia się Iwona Czajkowska-Deneka, rzecznik prasowy PL.
Dlaczego tak się stało? – Zawiniła słaba kampania informacyjna i zbyt późne wprowadzenie programu – ocenia – R. Englot. Inne zdanie mają na ten temat studenci. – Większość ludzi wychodzi z założenia, że napracują się a później i tak wszystkich przeniosą do rezerwy – tłumaczy Paweł Wzia, student drugiego roku chemii na UMCS.
Jednak zdaniem resortu obrony będzie zupełnie inaczej. – Ci, którzy nie zaliczą przysposobienia obronnego odbędą po studiach trzymiesięczną służbę – zapowiadał Adam Stasiński z Biura Prasy i Informacji Ministerstwa Obrony Narodowej.