Już dwa lata nasz Czytelnik prosi o załatwienie sprawy studzienek, których stukanie dobiegające zza okna co rano wyrywa go ze snu. Urzędnicy nie kwapili się do tego, by mu odpisać. Teraz twierdzą, że sprawą się zajęli
Sprawa z pozoru błaha, dla pana Piotra jest mocno kłopotliwa. W jezdnię ul. Szeligowskiego, tuż przed skrętem w Północną wmontowano dwie studzienki burzowe.
– Zlokalizowane są na tyle nieszczęśliwie, że najeżdża na nie 90 proc. samochodów – wyjaśniał sprawę nasz Czytelnik w mailu, który wysłał do Zarządu Dróg i Mostów. – Od godziny 5 rano dźwięk staje się uciążliwy i jest na tyle donośny, że problemu nie rozwiązuje zamykanie okien – tłumaczył pan Piotr w korespondencji z... lipca 2014 roku.
Minęło kilka miesięcy, a pan Piotr nie dostał żadnej odpowiedzi. – Dwa lata temu popełniliśmy błąd. Już w wtedy, czyli w lipcu 2014 r., pan Piotr powinien zostać uświadomiony, że zwraca się z interwencją do niewłaściwej jednostki – wyjaśnia teraz Karol Kieliszek z Urzędu Miasta.
I tłumaczy, że choć studzienka znajduje się w drodze, to drogowy zarząd nic do niej nie ma, bo od studzienek jest Wydział Gospodarki Komunalnej, który i tak sprawę przekaże miejskim wodociągom. Taka hierarchia i taki podział kompetencji.
Chociaż odpowiedzi pan Piotr nie dostał, to naprawę przeprowadzono. Sęk w tym, że niewiele dała. Wciąż budzony Czytelnik we wrześniu 2015 r. ponownie wysłał mail do Zarządu Dróg i Mostów wyraźnie prosząc o potwierdzenie, że jego interwencja dotarła do urzędników. I co? I nic.
– Niefrasobliwością wykazaliśmy się także we wrześniu 2015 r. – przyznaje teraz Kieliszek, ale zapewnia, że sygnał nie został zignorowany, tylko przekazany tam, gdzie trzeba. – 9 września 2015 r. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji wykonało przegląd uzbrojenia kanalizacyjnego – dodaje. Przegląd potwierdził problem, który fachowo zwie się „klawiszowaniem”.
Mamy rok 2016, a Czytelnik wciąż skarży się na stukające głośno studzienki. – 2 sierpnia zastosowane zostały tam specjalne kliny – informuje Kieliszek. Ale wprost przyznaje, że problem może się powtórzyć, bo studzienki znajdują się w torze jazdy samochodów i zastosowane kliny mogą się po prostu wyrobić. – Dlatego zamówiliśmy nowy system uszczelnienia. Powinniśmy go zastosować jeszcze w sierpniu. Mamy nadzieje, że to w końcu rozwiąże problemy.