Żadnego rozłamu w PSL nie będzie. Ja także z powodu dwóch nieuczciwych kolegów nie zamierzam rezygnować - zapowiedział wczoraj Zdzisław Podkański szef lubelskich ludowców.
W sobotę prezes Podkański złoży wniosek o postawienie Makarewicza i Sosnowskiego przed sądem koleżeńskim i wykluczenie ich z partii. - Równolegle złożę drugi wniosek w sprawie pozbawienia Henryka Makarewicza funkcji wiceprezesa zarządu wojewódzkiego. Przecież osoba, która zdradziła nasze ugrupowanie nie może znajdować się w jej władzach - argumentuje lider lokalnych ludowców.
Zdaniem Podkańskiego ewentualne przyjęcie obu wniosków nie będzie miało żadnego wpływu na dalsze losy lubelskiego PSL. - Musiałem zrobić taki krok. Utrzymanie dyscypliny należy do obowiązków prezesa. Jednak nie będzie to miało żadnych większych konsekwencji. Nasza partia liczy około 25 tysięcy członków. Ma mocne struktury. Nic nam nie grozi - zapewnia. On sam także nie zamierza rezygnować z funkcji prezesa. - Dwaj nieuczciwi koledzy to za mały powód - uważa.
- Na ostatniej sesji nie było dyscypliny. W każdym ugrupowaniu dochodzi do ścierania się racji. To zupełnie normalne zjawisko - dodaje marszałek Henryk Makarewicz, który nie wierzy w kryzys PSL.
Podobnego zdania jest poseł Arkadiusz Bratkowski, były marszałek Lubelszczyzny. - Nie dojdzie do rozłamu. Poza tym układ z SLD i Samoobroną jest korzystniejszy dla PSL.
Pod koniec roku odbędzie się zjazd wojewódzki PSL, który wybierze nowe władze partii. Wówczas okaże się, czy to co się stało na ostatniej sesji wpłynęło na pozycję prezesa Podkańskiego.
Sejmik to władza
Rozmowa ze Zdzisławem Podkańskim, prezesem Zarządu Wojewódzkiego PSL
• W sobotę złoży pan wniosek o postawienie
kolegów partyjnych, Henryka Makarewicza i Sławomira Sosnowskiego przed sądem koleżeńskim. Dlaczego?
– Za złamanie ustaleń. Taka procedura obowiązuje w naszym ugrupowaniu.
• O jakie chodzi ustalenia?
– Na ostatnim posiedzeniu władz lubelskiego PSL ustaliliśmy, że o wszelkich sprawach dotyczących sejmiku może decydować wyłącznie 15-osobowe prezydium partii. To posiedzenie, w którym brał udział także kolega Makarewicz, odbyło się w poniedziałek. Dwa dni później Makarewicz razem z Sosnowskim złamali ustalenia i przeszli na stronę SLD i Samoobrony. Zdradzili całe ugrupowanie.
• Dlaczego tak postąpili?
– Kolega Makarewicz przez dwie kadencje był senatorem PSL, w ostatnich wyborach samorządowych liderem listy w Białej Podlaskiej. Poza tym jest wiceprezesem ZW PSL. To wszystko świadczy, że był postacią docenianą w partii. W środę okazało się, że jest to osoba o słabej moralności, której zależy wyłącznie na stanowisku.
• Zaskoczyli was?
– Domyślaliśmy się, że to się tak skończy. Zaraz po poniedziałkowym posiedzeniu Makarewicz pobiegł na Beliniaków (siedziba lubelskiego SLD – red.) i opowiedział o wszystkich naszych ustaleniach. A jedno z nich dotyczyło rozszerzenia i wzmocnienia poprzedniej koalicji (PSL, LPR, PO–PiS – red.) o czterech radnych. W takim układzie nie miałby szans na zostanie marszałkiem. Był jeszcze jeden sygnał. We wtorek Makarewicz mimo zapowiedzi nie przyszedł na sesję sejmiku. Powiedział, że jest chory. A był w pracy.
• Ma pan żal do niego?
– Pomyliłem się wyciągając do niego rękę i wszystkich za to przepraszam. Boli mnie szczególnie to, że Makarewicz zaakceptował wybór na przewodniczącego sejmiku Konrada Rękasa. Gdy zgłoszono tę kandydaturę, na sali rozległ się śmiech. To najlepiej obrazuje, jakim człowiekiem jest nowy przewodniczący.
Rozmawiała Katarzyna Lewandowska