19 stycznia ma dojść do spotkania przedstawicieli kieleckiej spółki Echo Investment z prezydentem Lublina i miejskimi radnymi. Właśnie wtedy Echo ma przedstawić swą najnowszą propozycję rozwiązania sprawy górek czechowskich, których spółka jest właścicielem.
Ostatnio radni odrzucili wynegocjowane przez prezydenta porozumienie, które zakładało, że Echo w zamian za zmianę planu zbuduje wielopoziomowe skrzyżowanie al. Solidarności i al. Sikorskiego oraz na 70 ha górek urządzi ogólnodostępny park, a wszystko to pod groźbą 80 mln zł kary. Radni uznali tę karę za niewystarczającą i nie przystali na tę propozycję.
Wczoraj poznaliśmy szczegóły propozycji, którą spółka złożyła prezydentowi.
Echo chce oddać miastu 45 ha górek czechowskich, a w zamian przejąć teren zajezdni MPK przy al. Kraśnickiej. Nieruchomość zajmowana przez zajezdnię należy do miasta, a plan zagospodarowania pozwala na to, by zabudować ją obiektami komercyjnymi.
- Miastu oddalibyśmy tę część górek, która przewidziana jest pod budownictwo mieszkaniowe. Wartość gruntu jest porównywalna z wartością zajezdni, a dodatkowo miasto mogłoby na tych terenach zarobić 50-60 milionów złotych - mówi Krzysztof Kwapisz z Echo Investment. - Sobie zatrzymalibyśmy część górek przeznaczoną pod obiekty usługowe, biura i tereny rekreacyjne. Trzeba by naprawdę złej woli, by odrzucić tę propozycję.
Gdyby miasto przystało na te warunki, musiałoby przenieść w inne miejsce zajezdnią trolejbusową MPK. Takie plany są, ale rozłożone na kilka lat, tymczasem kielecka spółka chce, by działka przy al. Kraśnickiej została zwolniona w ciągu dwóch lat. Kwapisz, mimo naszych pytań, nie chciał wczoraj ujawnić, co Echo chciałoby zrobić, gdyby miasto nie zdążyło w tym czasie przenieść zajezdni.
- Prezydent ma swoje zdanie na ten temat, ale go nie ujawnia, bo po tym jak Rada Miasta odrzuciła jego wcześniejsze porozumienie z inwestorem chce, by to radni najpierw wypowiedzieli się w tej sprawie - mówi Iwona Blajerska, rzecznik prezydenta.