W gigantycznych korkach muszą tkwić kierowcy jadący (a raczej stojący) na al. Piłsudskiego w kierunku ul. Narutowicza i Lipowej. Wszystko przez fatalne zaprogramowanie wymienionej sygnalizacji świetlnej koło Victorii
Sytuacja, faktycznie, jest bardzo trudna. Wczoraj o godzinie 13 sznur samochodów na al. Piłsudskiego sięgał daleko za skrzyżowanie z Al. Zygmuntowskimi. Najgorzej było na pasie do skrętu w lewo w Narutowicza, który ma teraz własny sygnalizator. Na jednej zmianie świateł skręcało zaledwie pięć-sześć samochodów. Kolejka chętnych do takiego manewru skutecznie zabierała miejsce innym pojazdom. I wcale nie była rzadkością sytuacja, gdy przy samej Victorii oba pasy do jazdy na wprost w Lipową były puste. Dlaczego? Bo samochody tkwiły gdzieś niżej.
- Jeśli korki tworzą się w sobotę, to znaczy, że jest coś nie tak. Wcześniej światła działały lepiej, a teraz gdy rusza się ze świateł przy Dolnej Panny Marii, to na górze trafia się na czerwone, a to już powoduje, że tworzy się ten sztuczny korek - opowiada kierowca MPK. - Z drugiej strony też nie jest lepiej, zwłaszcza że za budynkiem dawnego komisariatu jezdnia jest zwężona przez prace drogowe.
Ze światłami był jeszcze jeden problem, bo po prostu odmawiały posłuszeństwa i ruchem na skrzyżowaniu musieli kierować policjanci z drogówki. Choć dla kierowców nie było to problemem, wręcz przeciwnie, właśnie wtedy ruch odbywał się tu względnie płynnie.
Ratusz zapowiada zmiany w ustawieniach sygnalizacji. - Wydłużone zostanie zielone światło dla kierowców jadących al. Piłsudskiego - mówi Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. Odbędzie się to kosztem kierowców jadących ul. Narutowicza od Okopowej w kierunku Victorii. - Oraz kosztem wyjazdu z ul. Lipowej - dodaje Kieliszek. Według zapowiedzi magistratu sygnalizacja powinna być przeprogramowana najpóźniej pojutrze.
Nowe światła koło hotelu zostały zamontowane w ramach przebudowy ul. Narutowicza wraz z jej przecznicami i skrzyżowaniem z ul. Lipową.