Rozmowa z Grzegorzem Linkowskim, reżyserem nowego filmu związanego z Lublinem
30 marca, w Wielki Piątek, po głównych Wiadomościach telewizja pokaże w Jedynce nowy film dokumentalny „Świętokradztwo”.
To historia kradzieży relikwii Drzewa Krzyża Świętego, która miała miejsce ćwierć wieku temu w Klasztorze Dominikanów w Lublinie. Twórcą filmu jest znany lubelski reżyser Grzegorz Linkowski, a współscenarzystą redaktor Krzysztof Załuski. Producentem filmu jest TVP; realizatorem i operatorem – Jacek Tarasiuk.
• O czym jest film?
– To dokument pokazujący kulisy zdarzeń z 10 lutego 1991 r., kiedy doszło do tej kradzieży. Staraliśmy się jak najbardziej dokładnie odtworzyć – w oparciu o materiały policyjne i prokuratorskie – przebieg zdarzenia, o którym wówczas było głośno nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Pisały o tym najbardziej znane gazety, m.in. „Washington Post”. To także film, który pokazuje, czym ta kradzież była dla ludzi wierzących, duchownych. Ojcowie klasztoru dominikanów nie kryją się z tym, że część winy ponoszą sami, bo relikwia nie była odpowiednio zabezpieczona. Ale też wciąż modlą się o jej odzyskanie, w tym celu odprawiane są msze w tej intencji.
• Kto ukradł relikwię?
– Wyjaśnienie tego nie było celem filmu. Przyznaję jednak, że w tej sprawie pojawiają się wątki sensacyjne. To chociażby nagła śmierć różdżkarza, który pomagał w śledztwie czy sugestie jakoby ktoś widział „naszą” relikwię w Kijowie. Wątek „wschodni” pojawia się zresztą w filmie kilkakrotnie. Kradzież relikwii zbiegła się z przejazdem na Wschód pociągów z wycofywanymi z Polski oddziałami wojsk radzieckich. Taki pociąg przejeżdżał wówczas też przez Lublin. Czy ma to jakikolwiek związek? Nikt nie jest w stanie na to pytanie odpowiedzieć. To jedna z kilku hipotez. Być może relikwię mógł ukraść również zwykły złodziejaszek, który – po szumie medialnym – przestraszył się i schował gdzieś bezcenny łup.
Mogła to być również kradzież na zamówienie. Ten trop badali także śledczy. Co ciekawe, w tej sprawie – mimo przesłuchania kilkuset osób – nie natrafiono na żaden ślad. Śledczy przez cały czas nie mieli ani jednego punktu zaczepienia. Jak przyznaje Andrzej Lepieszko, prokurator prowadzący wówczas to śledztwo, sprawdzono każdy sygnał – nawet anonimowy. Relikwia przepadła jak kamień w wodę.
• Dlaczego jest ona tak ważna dla wiernych, dla Lublina?
– Był to jeden z największych zachowanych fragmentów drzewa krzyża, na którym umarł Chrystus. Przez sześć wieków relikwia była przechowywana w lubelskim klasztorze. Film „Świętokradztwo” odnosi się również do duchowości współczesnego człowieka, który z różnych pobudek jest w stanie pozbawić siebie i innych świętości.
• Minęło już 25 lat od tej kradzieży. Czy sprawca lub sprawcy mogą już spać spokojnie?
– Tak, sprawa jest przedawniona. To jednak nie oznacza, że jest odłożona ad acta. W każdej chwili śledczy – w przypadku pojawienie się nowych faktów – mogą do niej wrócić.
Historia relikwii
Według Długosza relikwię przywiózł do Lublina książę Grzegorz, ale na południowej Rusi nigdy nie było księcia o tym imieniu. Niejasne przekazy mówią, że przywiózł ją w 1420 r. biskup Andrzej, dominikanin z Krakowa, który otrzymał ją w darze od księcia kijowskiego Iwana w roku 1387. Ów książę przyjechał jakoby wraz z relikwią do Lublina i został pochowany w kościele dominikańskim. Takiego biskupa Andrzeja nie odnotowuje ani Polski Słownik Biograficzny, ani Encyklopedia Katolicka.
Nic więc dziwnego, że uważano go za postać na wpół legendarną i kwestionowano wiarygodność tych przekazów. Aż do 1994 r., kiedy to w czasie prac badawczych i inwentaryzacyjnych w bazylice przy ul. Złotej odkryto w podziemiach niszę grobową z pochówkiem biskupa Andrzeja – informują lubelscy dominikanie, którzy obecnie są w posiadaniu trzech niewielkich fragmentów relikwii Drzewa Krzyża Świętego.
Nabożeństwa w intencji odnalezienia relikwii
W najbliższy piątek, 9 lutego oraz w sobotę w klasztorze dominikanów odbędą się msze w intencji odnalezienia i odzyskania skradzionych Relikwii Drzewa Krzyża Św.
Szczegóły - www.lublin.dominikanie.pl