Już ponad 20 razy wzywana była tego lata Straż Miejska do dwóch mężczyzn, którzy okupują przystanek autobusowy przy ul. Prusa. – Robią straszny bałagan i zaczepiają ludzi – skarży się nam jeden z okolicznych mieszkańców. – Interwencje praktycznie niczego nie zmieniają.
Mężczyźni, do których wzywana jest Straż Miejska zadomowili się w krzakach za przystankiem komunikacji miejskiej za skrętem z ul. Północnej w ul. Prusa. – Na ich legowisku jest totalny bałagan – pisze do nas pan Piotr, mieszkaniec śródmieścia. – Ci mężczyźni zaczepiają ludzi, prosząc o jedzenie, chociaż po krzakach walają się zapakowane bochenki chleba.
W piątek tuż po południu, impreza przy skrzyżowaniu trwała w najlepsze. Wśród walających się śmieci dwaj panowie raczyli się piwkiem. Ich widok nie robił większego wrażenia na funkcjonariuszach policji, której komenda znajduje się tuż obok. Policjanci z czekającego na zielone światło radiowozu ucięli sobie nawet miłą pogawędkę z panami z krzaków, którzy żartowali, że przydałaby im się jeszcze pizza.
Nie wszyscy mają tyle cierpliwości do panów, którzy zadomowili się przy skrzyżowaniu. – Sam ze dwa razy dzwoniłem do straży, patrole były tam parę razy, ale na dłuższą metę niczym to nie skutkuje – skarży się pan Piotr. – Jak patrol przyjedzie, to akurat ich nie ma, a później ci sami mężczyźni koczują na przystanku przez pół dnia.
– W tym roku podjęliśmy na tym przystanku już 21 interwencji, głównie w lipcu i sierpniu – mówi Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej. – Najczęściej mieliśmy do czynienia z sytuacją, że dwóch mężczyzn spało na przystanku, ale zostali obudzeni przez funkcjonariuszy i nie potrzebowali pomocy, więc oddalili się.
Zdarzały się też inne scenariusze. – W jednym przypadku jeden z mężczyzn został odwieziony do Centrum Interwencji Kryzysowej (prowadzącego izbę wytrzeźwień – red.), w innym przypadku wezwana została karetka – wymienia Gogola. – Po innym zgłoszeniu okazało się, że na przystanku jest osoba czekająca na autobus. Raz mieliśmy zgłoszenie, że dwie osoby bezdomne zrobiły sobie legowisko, na miejscu okazało się, że byli to turyści.