Ponad połowa pracowników najliczniejszego z pionów lubelskiej Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oblała test z wiedzy o Unii Europejskiej i agencji. Jeśli noga im się podwinie również na poprawce, najprawdopodobniej stracą pracę.
Ze 124 osób z biura obsługi identyfikacji i rejestracji zwierząt blisko 60 procent oblało test. Ile konkretnie? Zbigniew Kozaczuk, szef lubelskiego oddziału, nie chciał tego ujawnić. Podobnie, ilu osobom z kadry kierowniczej nie udało się zaliczyć egzaminu. – Mogę tylko powiedzieć, że wśród tej grupy są takie osoby – ucina.
Ten wynik jest gorszy od średniej krajowej (noga powinęła się co drugiemu pracownikowi agencji). Dlaczego? – Nasi ludzie nie są przyzwyczajeni do rozwiązywania testów. Nie za bardzo się przyłożyli. Po trzecie ja nie mam wpływu na politykę kadrową. To zależy od centrali – wylicza dyr. Kozaczuk. I zaraz dodaje: – Wszyscy pracownicy, którzy nie zdali testu, pozbawieni zostali grudniowej premii.
Na przełomie stycznia i lutego czeka ich poprawka. Jeśli i tym razem im się nie uda, najprawdopodobniej stracą pracę.
Testy mają już za sobą wszyscy pracownicy pionu SAPARD, czyli ponad 20 osób. Im się udało. Łącznie z jego dyrektorem Krzysztofem Podkańskim, który miał być wyłączony z tego egzaminu. – Ostatecznie prezes agencji Aleksander Bentkowski zmienił decyzję. Test muszą przejść dyrektorzy we wszystkich oddziałach. Bez wyjątku – podkreśla Kozaczuk.
Kolejny pion czeka na egzamin. A w lubelskim oddziale wciąż trwa nabór kadr. W poniedziałek pracę zaczęło kolejnych 28 nowych pracowników. Wśród nich 12 zastępców kierowników powiatowych struktur agencji. Oznacza to, że do obsady została jeszcze tylko jedna posada. Chodzi o zastępcę kierownika w Chełmie. Wszystkie kluczowe stanowiska zostały rozdzielone według klucza partyjnego między PSL a SLD.
Docelowo w lubelskim oddziale pracować może nawet pół tysiąca osób. Jego siedziba mieści się przy ulicy Budowalnej w Lublinie, ale obecnie trwa przeprowadzka na giełdę w Elizówce.