Osiem lat grozi oszustowi-domokrążcy, który naciągał ludzi na telewizję cyfrową. Policja ostrzega przed kolejnymi. Radzimy jak nie dać się nabrać i jak nie ulec reklamom.
Tak działał 26-latek, który na łowy do Lublina przyjechał aż z Kujaw. Wpadł kilkanaście dni temu w rejonie ul. Lwowskiej. Twierdził, że od 2013 r. dotychczasowy dostawca sygnału już go nie zapewni i potrzebna jest antena satelitarna. Jedna z nagabywanych kobiet nabrała podejrzeń i gdy domokrążca odwiedził ją drugi raz z umową, wyszedł w asyście policji. – Zostały mu postawione dwa zarzuty – mówi Laszczka-Rusek.
Wszyscy, którzy mają problemy, by połapać się w cyfryzacji mogą dzwonić (tel. 81 743 40 43) do lubelskiej delegatury Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE). Tu w godz. 8.15–16.15 dyżurują eksperci podpowiadający, co zrobić, by przełączyć się na telewizję cyfrową i jak nie dać się oszustom. Naciągacze są plagą w Lubuskiem, które jako pierwsze pożegnało "starą telewizję”. – Niektórzy twierdzili, że trzeba "przeczyścić” antenę, za co żądali 500 zł – mówi Smerdel.
Prawda jest taka, że żadnej anteny "czyścić” nie trzeba. Jeśli jest sprawna nie trzeba kupować nic. Jeśli nie działa, trzeba kupić nową. I tu czyha pułapka: oznaczenie "antena cyfrowa” to tylko chwyt reklamowy i sposób, by towar sprzedać drożej.
– Antena nie odróżnia sygnału analogowego i cyfrowego. Odbiera każdy – mówi Władysław Zwierzchowski, szef lubelskiej delegatury UKE. Zaleca używanie anten zewnętrznych, bo te pokojowe mogą być podatne na zakłócenia, nawet od suszarki.
Antenę trzeba podłączyć do telewizora. To wystarczy, jeśli ma on oznaczenie DVBT-MPEG4 wskazujące, że obsługuje sygnał cyfrowy. Jeśli nie obsługuje trzeba kupić dekoder za kilkadziesiąt złotych.