Kandydatkę lewicy chcemy posłać do muzeum w Kozłówce – stwierdził wczoraj poseł Janusz Palikot lider lubelskiej Platformy Obywatelskiej. – Ja liczyłam na merytoryczną dyskusję, w pyskówce nie wezmę udziału – odpiera Sierakowska. Poszło o jej poranną wypowiedź.
Palikota zbulwersowało stwierdzenie Sierakowska w TVN24, że kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta Lublina Adam Wasilewski chce pozostawienia w Ratuszu obecnego układu władzy. Prasa informowała, że Prawo i Sprawiedliwość poprze Wasilewskiego, ale za cenę zachowania wpływów w mieście.
„Stanowczo oświadczam, że nasz kandydat ma za zadanie rozbić obecne układy władzy oraz wprowadzić w zarządzanie miastem nową jakość. Tę jakość będziemy wprowadzać z wszystkimi siłami politycznymi, które skupią się na interesie miasta, a nie własnym” – napisał do prasy Palikot. I ostro zaatakował kandydatkę lewicy.
„Obecne zacofanie Lublina wynika m.in. ze sprawowania władzy przez osoby takie jak Izabella Sierakowska i jej koledzy, których większość znajduje się już od dawna w muzeum w Kozłówce. Tam również chcielibyśmy wysłać samą kandydatkę lewicy, która kiedy powstawała w roku 1980 Solidarność, zdecydowała się wstąpić do PZPR.”
– Liczyłam na merytoryczna dyskusję z PO. Tymczasem ich działania kojarzą mi się z metodami obecnych sił rządzących. Myślałam, że platforma mówiąc dużo o kulturze politycznej potrafi zachować się elegancko. Poseł Palikot niech pamięta, że to nie walka o fabrykę wódki (Palikot działał w branży alkoholowej – przyp. red.) tylko o rozwój miasta. Więcej żadnych oświadczeń PO nie będę komentować, nie chce pyskówek – mówi Izabella Sierakowska.
rp