Janusz Palikot (PO) zawiadomił dziś prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Piotra Kowalczyka, szefa PiS w Lublinie, przewodniczącego Rady Miasta i kandydata do Parlamentu Europejskiego.
Kowalczyk w latach 2005-2007 wpłacił w sumie 20 800 zł na fundusz wyborczy PiS. W 2005 roku został zatrudniony przez ówczesnego prezydenta Andrzeja Pruszkowskiego (PiS) na stanowisku inspektora w prezydenckiej kancelarii, a potem przeszedł do Wydziału Audytu i Kontroli.
- Dostał pracę bez konkursu - podkreślił Palikot. - A wpłata na fundusz wyborczy mogła być rekompensatą za zatrudnienie w urzędzie.
Dlatego Palikot chce, żeby śledczy zbadali czy Kowalczyk dał pieniądze na kampanię wyborczą zgodnie z przepisami.
- Trudno mi się odnieść do zarzutów posła Palikota. Generalnie oceniam, że jest on osobą niewiarygodną - komentuje na gorąco Kowalczyk.
Później dodaje: - Mogę być wdzięczny posłowi Palikotowi, że nie oskarżył mnie np. o sutenerstwo. To by bardziej pasowało do niego. Cieszę się, że dołączyłem do zaszczytnego grona Jarosława i Lecha Kaczyńskiego. Jestem celem ataków, bo Palikot utożsamia mnie z przewrotem w lubelskiej radzie miasta (PO straciła stanowisko m. in. przewodniczącego rady)
Kowalczyk dodaje, że z magistratu odszedł do urzędu wojewódzkiego - kierowanego przez Wojciecha Żukowskiego - w grudniu 2005 r.
- Niech Palikot szykuje kolejne zawiadomienie, bo w tym roku planuję znowu wpłacić pieniądze na swoją kampanię do europarlamentu - stwierdza Kowalczyk.
Tymczasem Prokuratura Okręgowa w Radomiu bada czy kampania Janusza Palikota do Sejmu w 2005 r. był finansowana legalnie. Sprawdza też, czy osoby, które wpłaciły na jego konto dostały potem pracę w kierowanym przez PO lubelskim Ratuszu. (RP)