Przez dwa tygodnie pani Joanna nocowała na podłodze w ciasnym kącie między dwiema kuchennymi szafkami. Już nie musi.
- Mieszkanie jest po remoncie. Na parterze. Kuchenka jest nawet na gwarancji - Joanna Kłosińska z radością ogląda małe mieszkanko przy Gospodarczej. Tu spędzi najbliższe miesiące wraz z chorym ojcem.
Dramat Kłosińskich zaczął się w połowie stycznia, gdy w środku nocy w ogniu stanęło poddasze kamienicy przy ul. Zamojskiej 12. Część mieszkań została zalana wodą, którą strażacy gasili pożar. Najgorsza sytuacja była w mieszkaniu na pierwszym piętrze. W dużym pokoju woda ciekła z sufitu przez wiele godzin. Ale straty nie skończyły się tylko na zalanych sprzętach. Sufit się wybrzuszył, odpadł kawałek tynku. Dlatego nadzór budowlany zabronił użytkowania dużego pokoju. - Strop mocno nasiąkł wodą i może się różnie zachować - wyjaśniał Robert Lenarcik, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.
Czteroosobowa rodzina została na lodzie. Córka i zięć pani Joanny musieli w pośpiechu znaleźć pieniądze na wynajęcie jakiegoś mieszkania. A na Zamojskiej została pani Joanna ze swoim 86-letnim ojcem w zaawansowanym stadium choroby Parkinsona. Kobieta musiała spać na podłodze. - Na czym śpię? Na kołdrze i prześcieradle, bo żaden materac mi się tutaj nie mieści - mówiła nam w zeszłym tygodniu Kłosińska. Prosiła w magistracie o lokal zastępczy. Usłyszała, że musi czekać. O jej problemach pisaliśmy 22 stycznia.
- Chciałam umówić się na spotkanie z zastępcą prezydenta, Pawłem Fijałkowskim. Ale nie było wolnych terminów - mówi pani Joanna. - Niespodziewanie prezydent sam do mnie zadzwonił. Powiedział, że mam iść na Wieniawską. Przychodzę, a tam wszystkie dokumenty przygotowane i podpisane. Musiałam pokwitować i mam już gdzie mieszkać. Bardzo dziękuję wam za pomoc i za zainteresowanie. Prezydentowi też chciałam osobiście podziękować, ale nie mogłam się dodzwonić.
- Zapewniam, że nikogo nie musiałem poganiać - śmieje się Paweł Fijałkowski, zastępca prezydenta Lublina. - Dowiedziałem się, że pani Joanna chciała do mnie przyjść 11 lutego ale była już kolejka. Więc do niej zadzwoniłem. Zadzwoniłem do Wydziału Spraw Mieszkaniowych, dowiedziałem się, że mieszkania już są, więc zaprosiłem panią na Wieniawską.
Pani Joanna będzie mieszkać na Gospodarczej. Jej córka i zięć trafili na ul. Puchacza. - Lokale mamy do końca czerwca. Ale już mnie uspokajali, że będziemy mogli zostać dłużej, gdyby remont na Zamojskiej się przedłużał.