- Ugrupowania polityczne będą mogły wykorzystywać swoje lokale tylko na siedziby władz oraz na biura osób sprawujących funkcje publiczne np. radnych lub posłów - mówi Miłosz Wilkanowicz, ekspert w Krajowym Biurze Wyborczym.
W regionie sprawa nieruchomości dotyczy głównie PSL. Dochody z wynajmu nieruchomości w skali całego kraju przynosiły ludowcom ok. 2 mln zł rocznie, czyli ok. 40 proc. ich wszystkich funduszy. W województwie PSL ma 4 budynki, m.in. biurowiec przy Karłowicza w Lublinie, 5 lokali i ośrodek wczasowy. - Prawdopodobnie część z nich zostanie sprzedana. Jednak większość kupi od nas fundacja, którą planujemy powołać - mówi jeden z wysoko postawionych działaczy w Naczelnym Komitecie Wykonawczym PSL.
Tymczasem PSL będzie musiało pozyskiwać środki z innych źródeł. Na Lubelszczyźnie ugrupowanie ma 27 tys. członków, którzy płacą 2 zł składki miesięcznie. Partia utrzymuje się także z darowizn od swoich członków sprawujących funkcje publiczne w wysokości 2 proc. wynagrodzenia. Składki i darowizny przekazywane przez działaczy PSL są o wiele niższe niż w innych ugrupowaniach. Jednak kierownictwo zapowiada poprawę ich ściągalności.
Inne partie są już od dawna przystosowane do nowych przepisów. - Nie mamy zastrzeżeń do zakazu prowadzenia działalności gospodarczej. Darowizny i składki powinny w zupełności wystarczyć - mówi Kazimierz Witkiewicz, skarbnik Zarządu Regionu Lubelskiego Platformy Obywatelskiej. Pieniądze na utrzymanie partii będą pozyskiwane ze składek - 5 zł miesięcznie oraz darowizn. Podobnie jak w PSL od członków partii sprawujących funkcje publiczne pobierana jest składka funkcyjna - 10 proc. wynagrodzenia.
Prawo i Sprawiedliwość, Samoobrona, Liga Polskich Rodzin oraz Unia Pracy funkcjonują w wynajętych lokalach, utrzymując się głównie ze składek w wysokości od 5 do 10 zł miesięcznie. Za najbiedniejszą uważa się Samoobrona, która działa na zasadzie darowizn w naturze. Jednak partia ta ma obecnie w regionie ponad 12 tys. członków i 15 biur poselskich. Około 20 biur poselskich i 3 tys. członków ma LPR. Tymczasem PO, PiS oraz UP mają co najwyżej po kilkuset członków oraz jednym biurze na całe województwo. Czekają więc niecierpliwie na środki z subwencji oraz wybory samorządowe, po których będą mogły "opodatkować” swoich przedstawicieli.
W lepszej sytuacji jest SLD. - Nie prowadzimy działalności gospodarczej, a jedyny budynek jaki mamy nie jest nikomu wynajmowany - mówi Dariusz Sadowski, sekretarz Rady Wojewódzkiej SLD. W przypadku tej partii duży wkład w finanse stanowią składki specjalne od osób publicznych w wysokości 7 proc. wynagrodzenia.