– To skandal! Kierowca busa zaczął mnie straszyć, że będę musiała wysiąść, jeśli nie przestanę rozmawiać przez telefon. Najwyraźniej nie spodobało mu się, że rozmowa dotyczyła religii – skarży się nasza Czytelniczka. – Głośna rozmowa rozpraszała kierowcę, nie mógł skupić się na jeździe – tłumaczy przewoźnik.
Kobieta korzystała z usług lubelskiej firmy BP Tour. We wtorek po południu kupiła bilet na bus z Wrocławia do Lublina.
– Kiedy bus ruszył zadzwoniła moja koleżanka, zaczęłyśmy rozmawiać. Najpierw bardzo ogólnie, potem poruszyłyśmy tematy religijne. Kierowcy najwyraźniej to się nie spodobało, bo zaczął mnie straszyć, że jeśli nie skończę tej rozmowy, to będę musiała wysiąść – relacjonuje zdenerwowana kobieta i dodaje: Powiedziałam, że nie wysiądę, bo kupiłam bilet do Lublina. Poza tym to była moja prywatna rozmowa, w którą kierowca nie ma prawa ingerować. Tym bardziej, że w busie nie było żadnej informacji, że pasażerowie nie mogą rozmawiać przez telefon.
Sprawdziliśmy regulamin przewoźnika – nie ma tam żadnego zapisu o zakazie rozmów przez telefon.
Jak opowiada nasza Czytelniczka, kierowca zrobił nieplanowany postój pod Wrocławiem. – To było jakąś godzinę po wyjeździe z Wrocławia. Znowu zaczął mnie straszyć, że jeśli nie skończę rozmowy, to nie pojedziemy dalej. Cały czas zwracał uwagę tylko mnie, mimo że przez telefon rozmawiali też inni pasażerowie – twierdzi kobieta i dodaje: Nikt się za mną nie ujął, wręcz przeciwnie – ludzie stanęli w obronie kierowcy. Czułam się zaszczuta.
Co na to przewoźnik? – Kierowca twierdzi, że zwrócił tylko uwagę pasażerce, żeby rozmawiała ciszej przez telefon. Kiedy nie reagowała, a wręcz zaczęła głośniej mówić, zrobił rzeczywiście nieplanowany postój i powiedział, że musi skończyć rozmowę – tłumaczy Marcin Tokarski, kierownik transportu w BP Tour i podkreśla: Głośna rozmowa rozpraszała go i nie mógł skupić się na jeździe.
– Nie miało to nic wspólnego z religijnym kontekstem rozmowy, bo uwagę zwrócił jej nawet ksiądz. Rozmawiała po prostu za głośno i wszystkim to przeszkadzało – mówi jedna z pasażerek busa, którym jechała nasza Czytelniczka. – Jak się podróżuje na takiej małej przestrzeni, to powinno się wziąć pod uwagę to, że coś może przeszkadzać innym pasażerom.
Jak zaznacza Marcin Tokarski z BP Tour, to nie pierwsza taka sytuacja. – Często zdarza się, że pasażerowie zbyt głośno rozmawiają przez telefon i uwagę zwraca im nie tylko kierowca, ale też inni podróżni. W takich sytuacjach pasażerowie najczęściej stają w obronie kierowcy – zaznacza Tokarski.
Przyznaje, że w regulaminie nie ma zapisu o zakazie rozmów telefonicznych podczas jazdy. – Przymierzamy się do wprowadzenia zapisu o zakazie głośnej rozmowy, żeby każdy miał tego świadomość. To wymaga jednak czasu – tłumaczy.