Od stycznia pigułki antykoncepcyjne EllaOne można kupić bez recepty. W większości aptek jednak ich nie ma. Powód? - Bardzo małe zainteresowanie klientów - tłumaczą aptekarze.
- Naszym zdaniem te tabletki mogą być niebezpieczne, więc ich sprzedaż bez recepty to bardzo duża odpowiedzialność. A jeśli komuś coś się stanie? Kto wtedy będzie odpowiadał przed sądem? - mówił ma wówczas Krzysztof Przystupa, wiceprezes Lubelskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej. Nie ukrywał, że część aptekarzy może odmówić ich sprzedaży, np. ze względu na światopogląd.
Sprawdziliśmy jak to wygląda dzisiaj. - Mają już nowe opakowania, więc bez problemu można je sprzedawać bez recepty - mówi Henryka Muda, kierownik apteki Hempla 5 w Lublinie. - Mamy je na stanie, ale zainteresowanie jest znikome. Mniejsze niż wtedy, gdy pojawiła się decyzja resortu zdrowia. Może to wynikać z faktu, że przez jakiś czas EllaOne w ogóle nie było w hurtowniach. Producent był w trakcie wymiany opakowań.
Niektóre apteki w ogóle nie sprowadzają pigułek, tłumacząc się małym zainteresowaniem. - Bardzo rzadko się zdarza, żeby ktoś pytał o te tabletki. Jeśli jednak pojawiłby się taki pacjent, to oczywiście sprowadzilibyśmy je - zapewnia Adriana Kryczka z Apteki Hetmańskiej w Zamościu.
- Nie sprowadzamy tych pigułek, bo mamy o nie tylko pojedyncze zapytania - mówi farmaceutka z jednej z aptek w centrum Lublina.
Podobnie usłyszeliśmy w trzech innych aptekach w Lublinie.
Jak działają "pigułki po”
"Tabletka po” nie jest środkiem wczesnoporonnym, tylko antykoncepcyjnym. To tzw. antykoncepcja awaryjna, stosowana wtedy, gdy zawiodą inne metody, np. prezerwatywa. Na rynku są dostępne tabletki różnych producentów. W zależności od rodzaju należy je przyjąć przed upływem 72-120 godzin od stosunku. Po zażyciu pigułek mogą wystąpić m.in. bóle głowy i brzucha, mdłości, wymioty. Ze względu na dużą dawkę hormonów, tabletki mogą również zaburzyć cykl menstruacyjny.